„Łucja” Ela Downarowicz

Dzięki jakiej książce poczuliście się ostatnio jak na wakacjach? W moim przypadku była to „Łucja” Eli Downarowicz, która przeniosła mnie na włoską wyspę Sardynię. Jeśli jesteście ciekawi więcej na temat tej powieści, to zapraszam na recenzję!


„Łucja” Ela Downarowicz
Bruno wraz ze swoją siostrą i jej rodziną mieszka na Sardynii. W szczęściu i harmonii realizowany jest tam testament ich babci, jednak pewnego dnia spokój ten zostaje zakłócony. W ich życiu oraz pojawia się tajemnicza kobieta o imieniu Łucja. Nikt nie wie kim jest, ani skąd się przybyła, nawet ona sama tego nie wie, gdyż straciła pamięć. Wie tylko tyle, że przed kimś lub czymś ucieka. Widzi tylko puste klatki filmu, które wywołują w niej niepokój i złość na siebie myśląc, że znowu się w coś wplątała. Z czasem, kiedy w jej ręce wpada harfa, odkrywa, że umie pięknie na niej grać. Oprócz tego przypomina jej się, że uczestniczyła w misjach w Afganistanie, gdzie jako korespondentka wojenna walczyła o prawa kobiet. Okazuje się też, że w tym samym kraju Bruno służył jako żołnierz, jednak on w przeciwieństwie do Łucji pamięta swoje wyjazdy aż za dobrze... W końcu oboje w wyniku splotu niesprzyjających okoliczności znajdują się w domu włoskich bogaczy. Jakie przygody ich tam czekają? Z czym i z kim będą musieli się tam zmierzyć? 

„Łucja” Ela Downarowicz
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Za sprawą miejsca akcji, podczas czytania czuć było wakacyjny klimat. Jednak nie była to do końca sielankowa i beztroska historia, jakby się mogło wydawać. W tej książce można spotkać takie motywy jak poświęcenie, wypaczanie podstawowych wartości w czasie wojen, ślepe wykonywanie przesłań religijnych, w których nie liczy się człowiek. Czasami czuć było niebezpieczeństwo związane z tajemniczą przeszłością Łucji, a niektóre zwroty akcji potrafiły nawet zaskoczyć. Ogólnie była to dla mnie książka pełna przygód i wrażeń, jednak należąca do tych lekkich, w sam raz na zabicie czasu w trakcie opalania. 

„Łucja” Ela Downarowicz
„Łucja” jest lekką i przyjemną powieścią obyczajową, która porusza poważne tematy, jednak jej lekkość i włoski klimat, sprawiają, że czytając tę książkę, czułam się tak jakbym była na wakacjach. Przeżyłam z nią ciekawą przygodę, jednak nie pozostanie ona ze mną na długo. Mimo wszystko bardzo polecam tę książkę, można przy niej odpocząć oraz zrelaksować się po ciężkim dniu. 



24 komentarze:

  1. Ciekawi mnie ten włoski klimat. Może skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Postać głownej bohaterki ywdaje się intrygująca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że to ciekawa książka. Niestety, ja na Sardynii nigdy nie byłam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam tam tylko za sprawą tej książki 😊 pozdrawiam

      Usuń
  4. Z uwagi na poruszaną tematykę, chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gracias por la reseña. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  6. Happy Easter! May this day bring peace, health and joy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lekkość i włoski klimat? Brzmi fajnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. chętnie wybrałabym się na wakacje z tą książką:)

    OdpowiedzUsuń
  9. So it looks like more than just an interesting book.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przydałby się wakacje, przynajmniej takie książkowe z przygodami :)

    OdpowiedzUsuń
  11. I love how your cat always seems to support your reading. :)
    This book sounds like a fun light read.
    Dzijekuje.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio chyba żadna taka książka się nie napatoczyła. Wszystkie jakieś takie poważne

    OdpowiedzUsuń

„Szczęścia można się nauczyć” Ewa Woydyłło, Agnieszka Radomska

Czego przydatnego w życiu ostatnio udało Wam się nauczyć? Jeśli nie przychodzi Wam do głowy żadna taka rzecz, to mogę Wam polecić świetny po...