„Medea z Wyspy Błogosławionych” Magdalena Knedler

Jaką macie w swoich biblioteczkach najpiękniejszą serię pod względem wydania i treści? U mnie jest to cykl o Medea Steinbart Magdaleny Knedler i to właśnie recenzję jego trzeciej części mam dzisiaj dla Was. Zobaczmy zatem, czym wyróżnia się ten tom i czy jest równie piękny jak poprzednie!


„Medea z Wyspy Błogosławionych” Magdalena Knedler
Działania wojenne dobiegły już końca, jednak niestety ciągle nie dają o sobie zapomnieć... Okaleczony psychicznie Thomas, który wraca z frontu, staje się zmartwieniem w swoim rodzinnym domu. Medea, która jest jego młodą macochą, próbuje mu pomóc. Jednocześnie zajmuje się ona swoimi dziećmi. W tych trudnych czasach rozwija również zakład krawiecki. Stara się ona utrzymać swoich bliskich, ale nie zapomina też o swoich przyjaciołach i współpracownikach. Ogólnie sytuacja w mieście, w którym mieszka Medea z rodziną, jest ciężka. Mimo że, powoli wraca życie, brakuje żywności i towarów, a na ulicach można spotkać okaleczonych żołnierzy, którzy są w tak ciężkim stanie psychicznym jak Thomas. W końcu mężczyzna dostaje propozycję leczenia się w sanatorium, które znajduje się na Wyspie Błogosławionych. Gdzie tak naprawdę znajduje się ta wyspa? Kto jest jej dyrektorem? Jak zareaguje Medea i co zrobi z tą informacją, kiedy pozna odpowiedzi na te pytania?

„Medea z Wyspy Błogosławionych” Magdalena Knedler
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są dość krótkie i ogólnie powieść tę czyta się błyskawicznie. Tak wciąga, że można ją nawet pochłonąć w jeden dzień. Akcja dzieje się w międzywojennych czasach, tuż po zakończeniu Pierwszej Wojny Światowej, tak więc podczas czytania można spotkać wiele ciekawostek historycznych. Fabuła książki bardzo mnie zainteresowała, szczególnie wtedy, kiedy dowiedziałam się tego, kto jest dyrektorem Wyspy Błogosławionych. Książka ta porusza bardzo poważny temat, jakim jest stan psychiczny żołnierzy, którzy wrócili z wojny. Ogólnie podczas czytania towarzyszyło mi wiele emocji, bywały smutniejsze momenty pełne wzruszeń. Czułam też wielką satysfakcję, kiedy podłe zachowanie bohaterów z pierwszej części, zostało ukarane i zwyciężyła sprawiedliwość. W książce tej nie zabrakło oczywiście wątków miłosnych, którym towarzyszyły zwroty akcji. Powieść ta zakończyła się według mnie szczęśliwie, ale też trzymała w napięciu aż do ostatniej strony i już się bałam, że zakończy się nie po mojej myśli. Tak więc, zakończenie tej książki było dla mnie jak najbardziej satysfakcjonujące.

„Medea z Wyspy Błogosławionych” Magdalena Knedler
„Medea z Wyspy Błogosławionych” jest piękną powieścią obyczajową z historią w tle. Ta część jest równie piękna (pod względem treści, jak i wydania) jak pozostałe tomy tej serii. Bardzo polecam Wam tę książkę, ale najpierw, radzę zapoznać się z poprzednimi częściami. Jestem pewna, że jeśli lubicie ten gatunek literacki, to będziecie zachwyceni tą serią tak samo jak ja!

38 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze okazji poznać tej serii, ale skoro jest to opowieść z historią w tle, to chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gracias por la reseña. te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie będzie to na dzień dzisiejszy zapewne "Harry Potter" i "Dom duchów" (właśnie wczoraj skończyłam pierwszy tom a następne 2 tomy tej trylogii czekają kupione - na swój czas).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Harry Potter" też ma piekne wydania, ale do serii "Dom duchów" nie słyszałam, muszę sprawdzić jak wygląda 😊 pozdrawiam

      Usuń
  4. Thank you very much, dear Martyna! Soon many men will return from the war in our country. It is unknown what their mental health is like.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. May these soldiers regain their sanity as soon as possible.

      Usuń
  5. Ja dopiero przeczytałam pierwszy tom, ale mam w planach kolejne części.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kusi mnie ta seria, chętnie zacznę od pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tak, żołnierze często cierpią na PTSD
    Po cykl chętnie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  8. Such a beautiful cover! It looks like a worthy read. Thanks for your review.

    OdpowiedzUsuń
  9. So great to see your review. It does look like one for the list! All the best to a beautiful October!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam dużo ładnych wydań w swojej biblioteczce, ale nie mam ani jednej książki z malowanymi brzegami, a ostatnio widzę taka bardzo ładna moda zaistniała :).
    Co do tej serii to kusząca, ale nie na ten czas. Jesień wystarczająco mnie zasmuca, żeby się dołować okołowojennymi klimatami. Ostatnio znów sięgam po młodzieżową lekką fantastykę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam kilka książek z barwionymi brzegami 😍 rozumiem, może inny czas będzie bardziej odpowiedni na tę serię 🙂

      Usuń
  11. Thanks for your review.
    I wish you a beautiful last evening in the month of September.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Martynka!!!
    Powiem prawdę: nie znam tej serii, ale z chęcią po nią sięgnę, gdy zobaczę w bibliotece. Pytasz, o ulubioną serię zarówno pod względem treści, jak i wydania? Niestety, nie jest ona w moim posiadaniu, ale u mnie bezapelacyjnie to są "Wojownicy"!!! Zarówno na treść, jak i cudne okładki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam okładki "Wojowników" i zgadzam się z tym, że są cudne 😍

      Usuń
  13. Nie wiem jaka jest u nnie najpiękniejsza, ale ta seria bardzo mi się podoba! Cudnie się prezentuje! Chętnie przeczytam wszystkie części. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czuję się zaciekawiona, choć to nie jest do końca mój gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiadomo, że nie ocenia się książki po okładce, ale te wydania naprawdę są wyjątkowe :)

    OdpowiedzUsuń

„Amore mio. Lawina” Jagna Rolska

Temu, kto odwiedza mój profil, z pewnością nie muszę tłumaczyć, czemu zdecydowałam się przeczytać książkę „Amore mio. Lawina”, której autork...