„To, co musimy utracić” Judith Viorst

Z tym końcem roku mam dla Was recenzję książki, która skłania do refleksji, bo opisuje utratę, czegoś, co już nie wróci i tym samym zapowiada nowy początek, zupełnie, jak ten Nowy Rok, który już niedługo będziemy witać. Tak więc, nie przedłużając, zapraszam Was na recenzję książki „To, co musimy utracić” Judith Viorst!



„To, co musimy utracić” Judith Viorst
Poradnik ten opisuje zjawisko, które bardzo często towarzyszy nam w życiu, bo jest ono nieuniknione. Jest nim strata, która może kojarzyć się ze smutnymi rzeczami, takimi jak śmierć najbliższych, wszelkiego rodzaju rozstania, czy utrata różnych marzeń. Oprócz tego typu przypadków książka ta opisuje sytuacje, w których strata może nas wzmocnić oraz zmienić.

Tak więc, z książki tej można dowiedzieć się tego, że straty można doświadczyć w różnych przypadkach. Jednym z nich jest moment narodzin, kiedy opuszczamy ciało matki, przez co przestajemy być jej częścią i stajemy się oddzielnym „ja”. Innym przykładem jest sytuacja, kiedy uświadamiamy sobie, że mamy ograniczoną władzę i możliwości, przez co musimy ustąpić i pogodzić się z tym, co zakazane i niemożliwe do spełnienia. Kolejnym przykładem jest rezygnacja z marzeń o idealnych związkach między ludźmi i tym samym zastąpienie tych marzeń naszą rzeczywistością niedoskonałych więzi. Ostatni przykład mówi o tym, że przyjmujemy do wiadomości to, że wszystko ma swój kres, a życie jest bardzo kruche, szczególnie w drugiej połowie naszego życia.

Czytając tę książkę, można zauważyć, że ma ona za zadanie uświadomić nam, że radzenie sobie z naszymi stratami, może pomóc nam wzmocnić się emocjonalnie i psychicznie. Poradnik ten mówi też o tym, że może zaistnieć w naszym życiu mądra i pełna nadziei zmiana, jeśli uświadomimy sobie to, w jaki sposób utrata czegoś wpłynęła na nas.


„To, co musimy utracić” Judith Viorst
Książka ta dzieli się na cztery części, każda z nich opowiada o różnych stratach, które można zaobserwować w naszym życiu od narodzin, do śmierci. Poradnik ten nie należy do łatwych, a jego rozdziały są mega długie. Jest w nich dużo opisów i ogólnie podczas czytania trzeba się skupić, aby przyswoić sobie zawartą w nim wiedzę, która może okazać się nam bardzo przydatna, bo niestety wszelkiego rodzaju straty są w naszym życiu nieuniknione. W książce tej zawarte jest wiele trudnych, ale i ciekawych informacji, które mogą pomóc. Jak dla mnie poradnik ten jest mało przejrzysty, bo jest w nim sam tekst, a tematy poruszane w nim nie są łatwe. O wiele lepiej przyswoiłabym sobie jego wiedzę, gdyby zawierał na końcu każdej części lub rozdziału podsumowania. Fajnie też byłoby, gdyby te ważniejsze informacje były jakoś wyszczególnione, np. pogrubioną czcionką. Tak więc, mimo bardzo mądrej treści i wielu przydatnych informacji, poradnik ten czasami był dla mnie nudny i męczący. Były momenty kiedy mnie ciekawił, uświadomił mi to, że różnego rodzaju straty nie muszą być końcem świata, zawsze niosą one za sobą pewne zmiany i trzeba pogodzić się z tym, że niektóre rzeczy odchodzą już bezpowrotnie. Mimo to, po przeczytaniu tej książki, uważam, że strata, obojętnie czego, nadal nie będzie rzeczą, którą polubię i której nie będę przeżywać.

„To, co musimy utracić” Judith Viorst
„To, co musimy utracić” jest mądrym poradnikiem, który wyjaśnia i dokładnie opisuje naukowo procesy oraz etapy tego, co w życiu przemija lub to, co tracimy bezpowrotnie. Jak dla mnie, książka ta mogłaby być bardziej przejrzysta, ale mimo to, i tak dowiedziałam się z niej wielu mądrych rzeczy. Jeśli lubicie poradniki, opisujące procesy, na które nie mamy wpływu, takie jak strata, to ten może Was zainteresować.

Na koniec życzę Wam
Szczęśliwego Nowego Roku!

20 komentarzy:

  1. Bardzo sceptycznie podchodzę do tego typu książek, dlatego mam opory przed sięgnięciem również po tę. Tym bardziej, że z różnymi stratami staram się uporać na sesjach z moim psychoterapeutą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, w końcu żaden poradnik nie zastąpi wizyty u psychoterapeuty.

      Usuń
  2. Zapowiada się bardzo objecująco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Martyno, przede wszystkim z okazji nadejścia Nowego Roku składam Ci najserdeczniejsze życzenia!!! Niech ten rok przyniesie zdrowie, dobro, radość, miłość i pokój.
    Dużo dobrego nam wszystkim!
    Nawiązując do książki, o której piszesz to niestety w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku w mojej rodzinie zdarzyło się wiele smutnych, przykrych rzeczy... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia i również życzę Ci w tym Nowym Roku wszystkiego najlepszego! Cokolwiek się zdarzyło to brdzo Ci współczuję i bardzo mi przykro z powodu tych smutnych rzeczy :(

      Usuń
  4. Gracias por la reseña. Te mando un beso y te deseo un feliz año para ti y tu familia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że poradnik trochę rozczarowuje i jest trudny w odbiorze :) szczęśliwego Nowego Roku, dużo radości i realizacji marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szkoda... Dziękuję i również życzę szczęśliwego Nowego Roku 😊

      Usuń
  6. Od czasu do czasu sięgam po tego typu poradniki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio częściej niż od czasu do czasu 😀

      Usuń
  7. Nie jestem fanką poradników. Jakoś mnie do nich nie ciągnie.
    PS. Świetny koteł ;)
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  8. Martyna, I hope you had nice New Year celebrations!

    OdpowiedzUsuń
  9. Tym razem nie dla mnie, raczej nie czytuję tego typu książek.

    OdpowiedzUsuń

„Jednorożec” Rafał Glina

Lubicie jednorożce? Ja nawet lubię, bo zawsze kojarzyły mi się z przyjemnymi konikami z bajek, tak więc, kiedy nadarzyła się okazja, aby prz...