„Sztuka odpuszczania” Shunmyo Masuno

Czy przemawiają do Was wskazówki buddyjskiego mnicha zen dotyczące lżejszego życia skupiającego się na życiu tu i teraz? Jeśli tak, to mam dzisiaj dla Was recenzję poradnika „Sztuka odpuszczania”, który opisuje aż 99 takich wskazówek! Jego autorem jest Shunmyo Masuno, czyli opat buddyjskiej świątyni zen w Japonii liczącej 450 lat. Tak więc jeśli jesteście ciekawi jego książki i tego, jakie wywarła na mnie wrażenie, to zapraszam na recenzję!



„Sztuka odpuszczania” Shunmyo Masuno
Poradnik ten mówi o tym, jak nawet niewielkie zmiany w myśleniu, mogą przynieść ulgę. Shunmyo Masuno wyjaśnia, to jak porzucić kontrolę, zyskać wolność i robić to, co ważne. Dzięki tej książce można uwolnić się od stresu i odnaleźć wewnętrzny spokój. Dzieli się na 5 części o tytułach: „Nie angażuj się nadmiernie”, „Nie przejmuj się każdą drobnostką”, „Niech twoje reakcje będą wyważone”, „Nie marnuj energii” oraz „Pamiętaj, że nie wszystko jest białe albo czarne”. Każda część była dla mnie równie interesująca, z każdej z nich można wyciągnąć bardzo przydatne lekcje, które mogą ułatwić życie. Łącznie wszystkie części zawierają aż 99 wskazówek buddyjskiego mnicha zen. Są one krótkie, mieszczą się na jednej stronie i każda z nich zawiera mądre rady, które każdemu mogą przydać się w życiu. Można ten poradnik przeczytać cały na raz, ale ja wolałam rozłożyć go na kilka dni. Myślę, że fajnie byłoby też czytać jedną z tych wskazówek dziennie lub losowo wybierać jedną z nich. Warto do tej książki wracać, aby te wszystkie mądre wskazówki bardziej utkwiły w pamięci, po to, aby później zastosować je w życiu.

„Sztuka odpuszczania” Shunmyo Masuno
Według mnie ten poradnik może być bardzo przydatny. Za jego sprawą można zmienić własne myślenie i tym samym zachować spokój w różnych utrudniających życie sytuacjach, które odbierają energię i przez które często czujemy lęk. Najbardziej utkwiła mi w głowie wskazówka, która mówi o tym, żeby zawsze robić sobie przerwę, nawet wtedy, kiedy jesteśmy mocno zajęci, dzięki temu nasza praca będzie bardziej efektywna i przyniesie więcej pożytku. Inna bardzo ważna wskazówka, która zapadła mi w pamięć, mówi o tym, żeby pozbyć się starych ubrań, w których się nie chodzi i które zalegają w szafie kilka lat, dlatego, że szkoda je wyrzucić. Kiedy się ich pozbędziemy, poczujemy lekkość, bo tak naprawdę te niepotrzebne rzeczy zabierają nam energię i przez nie czujemy ciężar na sercu.

„Sztuka odpuszczania” Shunmyo Masuno
„Sztuka odpuszczania” jest mądrym poradnikiem napisanym w prosty, zrozumiały i przejrzysty sposób. Pomaga on rozróżnić to, co warto odpuścić od tego, czego nie powinno się odpuszczać. Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak polecić Wam ten świetny poradnik. Myślę, że czas z nim spędzony nie będzie stracony.

„Dom pod Kasztanem” Natalia Przeździk

Która książka wywołała u Was ostatnio przyjemne wakacyjne wspomnienia? W moim przypadku była to powieść "Dom pod Kasztanem" Natalii Przeździk. Kiedy zaczęłam ją czytać, poczułam się tak, jakbym cofnęła się do studenckich czasów, kiedy już miałam za sobą ostatni egzamin i mogłam się cieszyć długimi wakacjami. Jednak ta książka nie tylko jest o wakacjach... Jeśli jesteście ciekawi więcej na jej temat, to zapraszam na recenzję!



„Dom pod Kasztanem” Natalia Przeździk
Zuzia jest studentką polonistyki. Kiedy nadchodzą wakacje, dziewczyna musi porzucić swoje plany z nimi związane, bo choruje jej babcia. Razem z rodzicami wraca do ich rodzinnego domu, znajdującego się w podkarpackim miasteczku, aby zająć się dziadkiem. Po śmierci babci Zuzia postanawia zostać z dziadkiem, aby się nim zaopiekować oraz lepiej poznać historię swojej rodziny. Dołącza do niej przyjaciółka Walerka. Razem włączają się w życie lokalnej społeczności. Co je czeka w małej miejscowości, mieszkając w domu pod kasztanem? Jakie ważne życiowe decyzje podejmą pod koniec wakacji?

„Dom pod Kasztanem” Natalia Przeździk
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są bardzo długie, ale nie przeszkadzało mi to, bo potrafiły mnie wciągnąć, tak, że nawet tej długości nie odczułam. Nie było w nich zbędnych ani nudnych opisów, co niestety często spotykam w innych obyczajówkach. Z początku historia ta zapowiadała się miło i wakacyjne, mimo niezdanego egzaminu Zuzi. Później było trochę smutniej i okazało się, że mogą być gorsze rzeczy niż niezdany egzamin. Jeszcze później to smutne zdarzenie dało początek czemuś nowemu i o tym głównie była ta książka. Pokazała ona, jak niełatwe wydarzenia mogą pokierować życiem, tak aby mogło narodzić się coś pięknego i niezwykłego.

Akcja w książce dzieje się w czasach współczesnych, ale podczas czytania czasami czułam się tak, jakbym cofnęła się do ery, w której nie królował jeszcze Internet tak jak teraz, młodzież czytała poezję i książki, zamiast przeglądać filmiki na Tik Toku oraz spędzała ciepłe letnie dni nad rzeką. Bardzo mi się spodobał ten klimat, oprócz tego autorka tak przedstawiła ten letni wakacyjny czas, że mimo pochmurnej pogody za oknem, poczułam się tak, jakby już było upalne lato. Przypadł mi do gustu również klimat małomiasteczkowej miejscowości i przytulnego tytułowego domu pod kasztanem, aż nie dziwię się głównej bohaterce, że postanowiła tam spędzić całe swoje wakacje. Oprócz tego, w tej książce można spotkać też dużo ciekawych opowieści historycznych związanych z tym miasteczkiem i jego mieszkańcami. Można również spotkać wątki opisujące poezję, książki i również to, jak może wyglądać życie pisarza od prywatnej strony. W tej całej historii opisanej w tej powieści nie zabrakło również wątku związanego z przyjaźnią, który czytało się bardzo miło, a także ciekawego wątku miłosnego związanego z dużą różnicą wieku. Zakończenie bardzo mi się spodobało i pomyślałam, że fajnie byłoby poznać dalsze losy bohaterów w tej małej przytulnej miejscowości.

„Dom pod Kasztanem” Natalia Przeździk
„Dom pod kasztanem” jest bardzo przyjemną powieścią obyczajową mimo trudnych momentów. Świetnie opisuje ona wkraczanie w dorosłość i odnajdywanie własnej drogi życiowej, a gorący wakacyjny klimat oraz małe przyjazne miasteczko tylko umilają tę historię. Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę, z pewnością spędzicie z nią miło czas.

„Uroczysko” Anna Olszewska

Znacie cykl kryminalny „Zbrodnie czorsztyńskie” Anny Olszewskiej? Ja muszę się Wam pochwalić jego znajomością i tym samym zaprosić na recenzję trzeciej części, czyli „Uroczysko”. Tak więc jeśli ciekawią Was zagadki kryminalne w pięknym górskim klimacie, to zapraszam do czytania!


„Uroczysko” Anna Olszewska
Nadia Volkow jest pierwszą solistką zespołu baletowego w Operze Krakowskiej. Niestety, pewnego dnia znika ona w trakcie przedstawienia. Tropy odkrywane przez Annę Zdrojewską, która prowadzi śledztwo w sprawie jej zniknięcia, niestety nie przybliżają do rozwiązania sprawy. W dodatku powody zniknięcia Nadii zaczynają się nawarstwiać. Własne śledztwo rozpoczyna Igor Schutt, który miał przeprowadzić wywiad z zaginioną tancerką. Czy uda im się ustalić, co stało się z Nadią? Co mogło spowodować jej zniknięcie?

„Uroczysko” Anna Olszewska
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, bardzo szybko się ją czyta i jest równie interesująca tak jak poprzednie części. W trakcie czytania czuć klimat pienińskich gór i Jeziora Czorsztyńskiego. Wspomniane były takie autentyczne miejsca jak Uzdrowisko doktora Kołaczkowskiego, willa Marta w Szczawnicy lub Uroczysko Zielone Skałki leżące nad Jeziorem Czorsztyńskim, o których nie słyszałam wcześniej. Bardzo mnie zainteresowały i z chęcią bym je zwiedziła. Wątek związany z zaginięciem Nadii, wokół którego toczyła się akcja, był dla mnie bardzo ciekawy, w dodatku był on związany ze sztuką, głównie z baletem. Mój czas spędzony z tą książką uważam za bardzo udany, bo ciekawa zagadka kryminalna, górskie klimaty i sztuka w tle sprawiły, że czytałam ją z wielkim zainteresowaniem i żałuję, że już nie będzie kolejnej części.

„Uroczysko” Anna Olszewska
„Uroczysko” jest bardzo ciekawym kryminałem, choć nie należy do tych krwawych ani drastycznych. Można z tą książką bardzo ciekawie spędzić czas, tak jak z poprzednimi tomami, które były dla równie interesujące. Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom kryminałów, literatury detektywistycznej, gór oraz sztuki.

„Zaślepienie” Natalia Pożarowszczyk

Czy książki o toksycznych związkach wzbudzają Waszą ciekawość? Jest to poważny problem wielu osób, których życie z pozoru może wydawać się idealne. Z takim właśnie problemem mierzy się główna bohaterka książki „Zaślepienie” Natalii Pożarowszczyk. Powieść ta należy do serii „Perspektywa”  opisującej dzieje trójki przyjaciół, w tej części poznajemy losy Oliwii. Zatem jeśli ciekawią Was problemy życiowe bohaterki tej części i to, jakie ta książka wywarła na mnie wrażenie, to zapraszam na recenzję!


„Zaślepienie” Natalia Pożarowszczyk
Oliwia z pozoru ma idealne życie. Ma pracę swoim marzeń, mieszka w pięknym mieszkaniu, a jej mąż jest przystojnym prawnikiem. Niestety tak naprawdę kobieta jest ofiarą manipulacji swojego męża. Stosuje on wobec niej wyrafinowaną przemoc oraz kontroluje jej życie. Przyjaciele i rodzina Oliwii podejrzewają prawdę, jednak nie od razu postanawia się otworzyć i zwierzyć bliskim ze swoich problemów. Robi to dopiero wtedy, kiedy poznaje swojego nowego sąsiada. Czy z pomocą bliskich uda się jej odmienić swój los i uwolnić z toksycznego związku? Jak na jej życie wpłynie upragniona ciąża, w którą zachodzi po wielu nieudanych próbach?

„Zaślepienie” Natalia Pożarowszczyk
W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, narratorem jest główna bohaterka, czyli Oliwia. Są w niej krótkie rozdziały podzielone na dwie płaszczyzny czasowe, czyli czasy teraźniejsze oraz przeszłe. Bardzo mi się spodobał ten podział, bo dzięki temu mogłam bardziej poznać bohaterów książki oraz zrozumieć to, jakie przeszłe wydarzenia ukształtowały ich obecne życie. Ogólnie była to dla mnie bardzo gruba książka, która liczy około 650 stron, tak więc spędziłam z nią wiele długich dni, ale na szczęście nie były one nudne mimo szczegółowych opisów i dialogów oraz wolno toczącej się akcji. Dużo działo się w tej powieści, dostarczyła mi ona wielu ciekawych wrażeń i emocji, czasami nawet podnosiła ciśnienie. Podczas czytania przewijał bardzo istotny problem taki jak brak zaufania do mężczyzn głównej bohaterki spowodowany odejściem ojca i rozwodem rodziców. Nie umiała ona wybaczyć mu zdrady i niestety miało to wpływ na jej relacje z mężczyznami w dorosłym życiu. Z początku wkurzała mnie Oliwia bo była zbyt posłuszna swojemu mężowi, nie miała własnego zdania oraz nie umiała odpyskować mu na nieprzyjemne teksty. Jej mąż również mnie wkurzał swoim toksycznym zachowaniem i ciągłą kontrolą oraz manipulacją. Mimo to, ten wątek ich toksycznego związku pełnego tajemnic, kłamstw i nieprzyjemnych zdarzeń bardzo mnie ciekawił i przez tę całą długą historię kibicowałam głównej bohaterce (mimo że mnie wkurzała), żeby w końcu uwolniła się od swojego toksycznego męża zwanego trafnie przez jej przyjaciółkę „jełopem”. 

Tak więc, książka ta dokładnie opisuje, jak przemoc fizyczna i psychiczna jest niezauważalna dla otoczenia, przez co wiele związków z pozoru wygląda idealnie, jednak naprawdę wcale tak nie jest. Oprócz tego bardzo spodobał mi się wątek związany z przyjaźnią, w którym przyjaciele Oliwii pomagali jej w trudnej sytuacji związanej z jej małżeństwem. Wątek ten był pełen ciepła, nadziei i życzę każdemu, żeby miał takich przyjaciół jak główna bohaterka. Niestety nie każdy ma takie szczęście, dlatego bardzo spodobało mi się to, że na końcu książki autorka zamieściła informacje o tym, gdzie można zwrócić się o pomoc w razie takich problemów, z jakimi przez lata mierzyła się główna bohaterka tej powieści.

„Zaślepienie” Natalia Pożarowszczyk
„Zaślepienie” jest ciekawą powieścią obyczajową opisującą poważne problemy życiowe, takie jak toksyczny związek, z którego trudno jest się wymiksować oraz związana z nim przemoc i zdrada. Na szczęście w tej książce można też spotkać te przyjemniejsze wątki związane ze wsparciem najbliższych osób oraz spełnieniem marzeń (ciąża Oliwii) w dość niekorzystnych okolicznościach. Jak widzicie, w tej książce dużo się dzieje i cieszę się, że mogłam poznać tę ciekawą, choć poruszającą historię. Bardzo Wam polecam tę książkę, nie zrażajcie się tylko jej grubą objętością, która niektórych może przerazić!

„Królowa kłamstw” Catherine Reiss

Lubicie thrillery, które skupiają się na trudnych relacjach rodzinnych pełnych tajemnic i kłamstw? Ja bardzo, dlatego dzisiaj mam dla Was recenzję takiego właśnie thrillera o bardzo intrygującym tytule, czyli „Królowa kłamstw”, którego autorką jest Catherine Reiss. To była dla mnie naprawdę mocna książka, tak więc nie przedłużając, zapraszam na recenzję!


„Królowa kłamstw” Catherine Reiss
Laura i Adam wydają się być idealnym małżeństwem. Są bogaci, mają piękny dom i ogólnie z pozoru mają wszystko to, co jest potrzebne do szczęścia z wyjątkiem jednego. Brakuje im opiekunki dla swojego pięcioletniego synka. Na szczęście (albo i nieszczęście) udaje im się znaleźć idealną dziewczynę na to miejsce. Asha, bo tak ma ona na imię, jest piękna, młoda i ma świetne podejście do ich synka. Jednak po jej zatrudnieniu wszystko się zmienia... Młoda niania staje się dla tej rodziny kimś więcej. Jej obecność niesie ze sobą namiętność oraz intrygi, które prowadzą do niebezpiecznej pełnej pożądania i manipulacji gry między nią, Laurą i Adamem. Kto zwycięży tę grę, a kto będzie przegrany? 

„Królowa kłamstw” Catherine Reiss
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Zaczyna się ona prologiem zapowiadającym ciekawy i mroczny thriller. Kończy się epilogiem, który świetnie domyka całą historię. Książkę tę szybko się czyta, już od pierwszych stron mocno mnie zaciekawiła. Główni bohaterowie byli według mnie bardzo ciekawymi postaciami. Laura, która była piękna, ale czasami niemiła dla perfekcyjnej nani, miała swój wielki sekret przed mężem. Z kolei przystojny Adam też miał przed nią swoje tajemnice, ale mimo to, wyglądali na idealne małżeństwo. Asha, która była bardzo tajemniczą postacią, już na początku sprawiała dziwne wrażenie, z początku była miła i skromna, jednak z każdą kolejną stroną coraz bardziej pokazywała swoje prawdziwe oblicze. W końcu między tą trójką wywiązała się niebezpieczna gra, która była mega interesująca, trzymała w napięciu, była pełna namiętności, wrażeń i nawet drastycznych scen. Byłam bardzo ciekawa tego, jak się zakończy się cała ta wciągająca historia i jak przystało na idealny dla mnie thriller, ta gra zakończyła się zaskakująco i w miarę satysfakcjonująco. 

„Królowa kłamstw” Catherine Reiss
„Królowa kłamstw” jest świetnym thrillerem, od którego trudno jest się oderwać. Jeśli lubicie rodzinne historie pełne intryg, tajemnic i pragnień, które prowadzą do niebezpiecznych sytuacji, to ta książka będzie dla Was w sam raz! Bardzo ciekawie spędziłam z nią czas i nie pozostaje mi nic innego niż wypatrywać kolejnych książek tej aktorki, bo jej styl pisania bardzo przypadł mi do gustu!

„Szczęścia można się nauczyć” Ewa Woydyłło, Agnieszka Radomska

Czego przydatnego w życiu ostatnio udało Wam się nauczyć? Jeśli nie przychodzi Wam do głowy żadna taka rzecz, to mogę Wam polecić świetny poradnik, który niedawno przeczytałam, czyli „Szczęścia można się nauczyć”, w którym doktor psychologii Ewa Woydyłło w rozmowie z dziennikarką Agnieszką Radomską odpowiada na bardzo ważne pytania dotyczące szczęścia w różnych aspektach życia. Zatem zapraszam na recenzję!


„Szczęścia można się nauczyć” Ewa Woydyłło, Agnieszka Radomska
Poradnik ten porusza tematy dotyczące naszej codzienności, takie jak miłość, przyjaźń, radość, praca i odpoczynek. Z tej książki można dowiedzieć się tego, w jakich sytuacjach warto dawać z siebie wszystko oraz kiedy lepiej jest odpuścić. Rozmowy w tym poradniku dotyczą również problemu budowania relacji z innymi, a także zadbania o własny dobrostan. Książka ta może stać się inspiracją lub zachętą do podróży w głąb siebie oraz do tego, aby stać się szczęśliwym człowiekiem.

„Szczęścia można się nauczyć” Ewa Woydyłło, Agnieszka Radomska
Książka „Szczęścia można się nauczyć” napisana jest w formie pytań i odpowiedzi, dotyczących szczęścia w różnych sytuacjach. Książka ta dzieli się na kilka rozdziałów, wszystkie z nich były dla mnie ciekawe, ale najbardziej zaciekawiły mnie te dotyczące związków i pracy. W tym poradniku "szczęście" zostało bardzo dokładnie opisane w przeróżnych sytuacjach, między innymi to, skąd się bierze, co na nie wpływa, kiedy się pojawia i czemu inni są szczęśliwi, a drudzy nie. Z książki jej wynika, że lepiej jest zaakceptować rzeczy, na które nie ma się wpływu, a z wiekiem ludzie się zmieniają, przez co niektóre rzeczy ich już nie cieszą tak jak cieszyły kilka lub kilkanaście lat temu. Według tego poradnika każdy może być szczęśliwy, trzeba tylko zmienić swój sposób myślenia na pozytywny, cieszyć się z małych rzeczy i pogodzić się z przeszłością. Książka ta mówi też o tym, że nie należy myśleć zbyt dużo o niepotrzebnych rzeczach, odciąć się od tego co nas unieszczęśliwia oraz uświadomić sobie to, co nam daje długotrwałe szczęście oraz otaczać się tym jak najczęściej. Tak więc, jak widzicie, warto ją przeczytać.

„Szczęścia można się nauczyć” Ewa Woydyłło, Agnieszka Radomska
„Szczęścia można się nauczyć” jest bardzo mądrym i motywującym poradnikiem. Opisane w nim wypowiedzi pani doktor Ewy Woydyłło potrafią zaciekawić i otworzyć oczy na wiele spraw. To już mój drugi przeczytany poradnik psychologiczny, w którym udziela ona odpowiedzi na wiele ważnych pytań dotyczących samorozwoju i jeśli tylko nadarzy się okazja, to z chęcią sięgnę po jej kolejne książki, bo naprawdę potrafią one zmotywować i zrozumieć wiele istotnych rzeczy. Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę, czas spędzony z nią na pewno nie będzie stracony.

„Echo dawnych ksiąg” Barbara Davis

Lubicie książki, w których akcja dzieje się wokół książek? Ja bardzo, ale rzadko na takie trafiam, jednak niedawno miałam okazję przeczytać właśnie taką powieść, w której książki odgrywają bardzo ważną rolę, czyli „Echo dawnych ksiąg” Barbary Davis. Jeśli jesteście ciekawi więcej na jej temat, to zapraszam na recenzję!



„Echo dawnych ksiąg” Barbara Davis
Ashlyn jest właścicielką antykwariatu. Jest ona tak bardzo związana z książkami, że aż czuje echa historii poprzednich właścicieli książek, które do niej trafiają. Pewnego dnia w jej antykwariacie pojawia się para pięknie oprawionych tomów, która wygląda na taką, jakby nigdy nie była opublikowana. Wtedy jej dar daje o sobie znać... Ashlyn za wszelką cenę chce dowiedzieć się tego, kto je napisał. Książki te bardzo ją intrygują, bo z perspektyw dwóch osób opisują tę samą historię romansu bez szczęśliwego zakończenia. Tym sposobem Ashlyn zostaje uwikłana w tajemnicę literacką, która trwa od dziesięcioleci. Za wszelką cenę chce poznać prawdę, która kryje się za opowieścią z tych książek. Czyta z wielkim zainteresowaniem tę miłosną historię, w której występują złamane obietnice oraz pozornie niewybaczalne zdrady. Kim są bohaterowie tych książek? Czemu porozumiewają się ze sobą za pomocą książek?

„Echo dawnych ksiąg” Barbara Davis
W książce tej występują dwie płaszczyzny czasowe. Są czasy teraźniejsze opisujące głównie losy Ashlyn, jej życie osobiste, w którym ciężka przeszłość dotycząca jej dzieciństwa i nieudanego małżeństwa, daje o sobie znać. Czasy te opisują też jej pracę w antykwariacie, kiedy znajduje dwie tajemnicze książki, wokół których toczy się akcja. Bardzo spodobało mi się w tych rozdziałach to, że przed ich rozpoczęciem zostały umieszczone piękne cytaty dotyczące książek, aż muszę przytoczyć jeden z nich: „Zgubić się na stronach jakiejś książki to często odnaleźć siebie”. Z kolei dawne czasy, mające miejsce około czterdziestu lat wcześniej przedstawiają losy Hemi i Belle, którzy w swoich książkach opisują swój romans ze swoich punktów widzenia, stosując narrację drugoosobową, tak jakby za pomocą tych książek prowadzili ze sobą dialog. Bardzo spodobała mi się ta forma przedstawiająca ich historię, tak samo ich romans, mimo że nie miał szczęśliwego finału, był dla mnie bardzo interesujący. Ta płaszczyzna czasowa ciekawiła mnie bardziej niż ta opisująca teraźniejsze czasy, przez które chciałam jak najszybciej przebrnąć, aby czytać dalej o losach Hemi i Belle. Historia ta zawierała wątek nieszczęśliwej miłości, który zawsze mocno mnie interesuje. Żal mi było głównych bohaterów, że przez splot nieszczęśliwych wydarzeń i ingerencję osób trzecich ich historia nie miała szczęśliwego zakończenia. Mimo to finał całości książki był dla mnie satysfakcjonujący. Na końcu nie było żadnych niedomówień, których podczas czytania było między bohaterami wiele, ani żadnych niejasnych spraw, po których pozostaje niedosyt. Tak więc cieszę się, że wszystkie sprawy zostały zamknięte do końca.

„Echo dawnych ksiąg” Barbara Davis
„Echo dawnych ksiąg” jest piękną powieścią obyczajową opisującą ciekawą historię przestawioną w bardzo oryginalnej formie. Książka ta potrafi mocno wciągnąć i porwać swoim „książkowym śledztwem”. Bardzo miło spędziłam z nią czas i myślę, że będzie ona idealna dla wszystkich, którzy kochają piękne, ale i też nieszczęśliwe historie miłosne. Będzie ona również w sam raz dla tych, którzy ogólnie kochają książki, bo w tej powieści odgrywają one ogromną rolę!

„Sztuka odpuszczania” Shunmyo Masuno

Czy przemawiają do Was wskazówki buddyjskiego mnicha zen dotyczące lżejszego życia skupiającego się na życiu tu i teraz? Jeśli tak, to mam d...