„Nocny welon” Ewa Sobieniewska

Ostatnio naszło mnie na sagi historyczne i dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnej z nich! Oczywiście poznałam ją od czwartego tomu, ale to mały szczegół. Należy ona do Sagi Wileńskiej Ewy Sobieniewskiej i nosi tytuł „Nocny welon”. Zobaczmy zatem, o czym jest ta książka i jakie wywarła na mnie wrażenie!


„Nocny welon” Ewa Sobieniewska
Wiktoria Łempicka jest panią na Zielnej, której mąż zginął w powstawaniu styczniowym. Pomimo upływu lat nie potrafi się z tym pogodzić, ani nie liczy już na szczęście, o czym świadczy to, że ciągle nosi żałobę oraz obrączkę. Oprócz tego zajmuje się sprawami w majątku oraz dorastającymi synami. Jednak los daje jej szansę na nowe lepsze życie... Czy Wiktoria skorzysta z tej okazji? Czy nadal będzie tęsknić za zmarłym mężem?

W tym samym czasie Róża, stara ochmistrzyni zmuszona jest do tego, aby zmierzyć się z bolesną historią, która wydarzyła się sześćdziesiąt lat temu. Jakiego grzechu dopuściła się jako młoda dziewczyna? Jak ta historia wpłynęła na dalsze życie Róży?

„Nocny welon” Ewa Sobieniewska
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Akcja dzieje się 1868 roku, jednak czasami też cofamy się do 1803 roku. Historia ta opisuje losy kobiet, które po ciężkich przeżyciach zmuszone są ułożyć sobie życie na nowo. Są w niej wątki miłosne, które mówią o tym, że miłość ma różne oblicza, czasami jest silniejsza od śmierci, czasami przychodzi z czasem, a czasami wtedy, kiedy mogłoby się wydawać, że jest już na nią za późno. Są w tej książce również wątki związane z piękną przyjaźnią, wybaczaniem oraz z zazdrością, która potrafi wyrządzić wiele zła. Tak więc, w tej powieści spotkałam dużo interesujących wątków, pełnych emocji i wzruszeń. Styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu, bo, mimo że nie znałam poprzednich części, historia opisana w tej książce bardzo mnie wciągnęła, a zamieszczone na końcu drzewo genealogiczne ułatwiło mi zrozumieć pokrewieństwo bohaterów. Jedynie końcówka książki, która była bardzo zaskakująca, potoczyła się nie po mojej myśli (może moje odczucia byłyby inne gdybym poznała poprzednie części i bardziej się zżyła z niektórymi bohaterami), ale nie przekreśla ona całokształtu i bardzo się cieszę, że mogłam poznać tę piękną historię!

„Nocny welon” Ewa Sobieniewska
„Nocny welon” jest książką należącą do pięknej sagi historycznej, z którą miło spędziłam czas i żałuję, że nie poznałam jej poprzednich części. Na szczęście ich nieznajomość nie stanowiła dla mnie problemu w zrozumieniu fabuły. Znajdziecie w niej wiele pięknych wątków obyczajowych, które dzieją się na ciekawym tle historycznym. Tak więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić Wam tę powieść, jestem pewna, że jeśli tylko lubicie takiego typu książki, to z pewnością przypadnie Wam ona do gustu!

„Historia spisana atramentem” Maria Ulatowska, Jacek Skowroński

Czy ciekawą Was książki, w których główną rolę odgrywa ksiądz? Ja, tym razem postanowiłam się skusić na taką powieść, która w dodatku opowiada autentyczną historię. Jest nią „Historia spisana atramentem”, autorstwa Marii Ulatowskiej oraz Jacka Skowrońskiego. Postanowili oni napisać tę powieść, ponieważ w ich ręce wpadł pamiętnik pewnego księdza pisany sprzed ponad wieku. Jeśli jesteście ciekawi więcej na jej temat, to zapraszam na recenzję!



„Historia spisana atramentem” Maria Ulatowska, Jacek Skowroński
Historia ta opisuje losy Czesława, który jako młody chłopak wstępuje do seminarium. Opisany jest w niej początek jego drogi duchowej oraz przymus związany z dochowaniem celibatu. Z czasem dochodzi do jego transformacji duchowej, mierzy się z rozterkami, a także spotyka miłość swojego życia i w związku z tym opuszcza Kościół. Następnie próbuje odnaleźć się w zwykłym życiu, w którym nie pełni już funkcji kapłana. Nie zawsze jest kolorowo, ale mimo to Czesław wraz ze swoją ukochaną chce znaleźć bezpieczną przystań, jednak Kościół ciągle o nim pamięta... Czy mimo wszystko przezwyciężą przeszkody i będą żyli razem szczęśliwie? Czy Czesław zrozumie swój „błąd” i wróci do kapłaństwa?

Tymczasem, we współczesnych czasach, autorzy książki, aby lepiej poznać losy Czesława, odwiedzają wszystkie miejsca, nawet te zakazane, które są wymienione w jego pamiętniku. Jakie ciekawe miejsca odwiedzili i jak te podróże wzbogaciły ich wiedzę na temat tajemniczego księdza, który dla miłości swojego życia rzucił kapłaństwo?

„Historia spisana atramentem” Maria Ulatowska, Jacek Skowroński
W książce narracja prowadzona jest trzeciej osobie. Dzieli się ona na długie rozdziały opisujące historię, która wydarzyła się ponad wiek temu oraz na rozdziały opisujące czasy współczesne. Więcej jest rozdziałów opisujących tę historię sprzed wieku. Opowiada ona o losach księdza, który tak naprawdę był dziadkiem autorki książki, noszącej w książce imię Matylda. Ta historia jest autentyczna, o czym świadczą zawarte w niej małe fragmenty pamiętnika Czesława. Autorzy zdecydowali się zachować ich oryginalną formę, która napisana była ciężkim językiem, jednak nie ma się co dziwić, bo posługiwano się nim ponad sto lat temu. Mimo to wpisy te były ciekawie, a większość opisanej historii w tych rozdziałach była sfabularyzowanym pamiętnikiem Czesława z uwspółcześnionym językiem oraz z dodaniem dialogów i niektórych wymyślonych historii. Wyszło to naprawdę bardzo interesująco i dzięki temu lepiej się czytało mi się długą, skomplikowaną, ale i też ciekawą historię.

Z kolei czasy współczesne opisują kulisy powstawania powieści, które również zostały sfabularyzowanym, a imiona autorów zmienione. Autorzy bardzo ciekawie opisali i tę historię oraz bardzo dużo włożyli w nią pracy. Odwiedzili wiele miejsc, które miały istotne znaczenie w historii Czesława. Tak więc, aby bardziej wczuć się w jego życie, udali się do Paryża, gdzie odnaleźli hotelik, w którym mieszkał Czesław wraz ze swoją ukochaną. Odwiedzili też Ukrainę, a w niej Zamek Radziwiłłów w Ołyce, byli też w Żytomierzu, w Berdyczowie w warownym klasztorze karmelitów oraz w pałacu myśliwskim Radziwiłłów w Antoninie. Tak więc za sprawą tej książki można poznać nie tylko historię zakazanej miłości, ale dowiedzieć się wiele o historycznych zabytkach. Na końcu książki zostały też umieszczone zdjęcia bohaterów opisanej historii sprzed wielu, w tym oczywiście Czesława.

„Historia spisana atramentem” Maria Ulatowska, Jacek Skowroński
„Historia spisana atramentem” jest długą, ale ciekawą autentyczną historią z autentycznymi postaciami opisującą zakazaną miłość, która przyszła w najmniej oczekiwanym momencie. Jeśli lubicie wątek zakazanej miłości, historie związane z kościołem oraz te oparte na faktach, to ta powieść będzie dla Was w sam raz. Ja bardzo ciekawie spędziłam z nią czas i jestem pod wielkim wrażeniem, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Cieszę się, że pamiętnik Czesława trafił w ręce autorów i zdecydowali się na jego podstawie napisać sfabularyzowaną powieść, bo dzięki temu i ja poznałam tę ciekawą historię i Was również zachęcam do jej poznania!

„Więzy i powrozy” Ewa Cielesz

Lubicie sagi historyczne? Ja uwielbiam, dlatego postanowiłam poznać kolejną z nich. Tym razem padło na „Zakryte lustra” Ewy Cielesz. To nic, że poznałam tę sagę od piątego, czyli ostatniego tomu... Zapraszam Was zatem na recenzję tej pięknej powieści z historią o tytule „Więzy i powrozy”!


„Więzy i powrozy” Ewa Cielesz
Skończyło się powstanie styczniowe, które ani nie przyniosło zwycięstwa, ani też nie odebrało nadziei. Dworek w Szumiejkach odżywia, powracają do niego mieszkańcy oraz zwykła codzienność, w której wzmacniają się więzi, a kobiety zaczynają brać coraz większą odpowiedzialność za swoje losy. Tak więc nadchodzi stabilizacja, jednak carskie rządy nadal trwają. Jak dalej potoczą się losy mieszkańców dworku w Szumiejkach? Co ich czeka w tych ciężkich czasach?

„Więzy i powrozy” Ewa Cielesz
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Już od pierwszych stron mocno mnie wciągnęła, mimo że nie znałam poprzednich części. Panuje w niej świetnie opisany starodawny klimat codzienności ziemiańskiej rodziny, że aż za sprawą tej powieści w wyobraźni można przenieść się do bardzo odległych czasów, w których rozgrywa się akcja opisanej historii. Dzięki tej książce można lepiej poznać historię Polski, szczególnie to, jak wyglądało życie po powstaniu styczniowym, kiedy zaczęto zsyłać ludność na Syberię lub doszło do rusyfikacji społeczeństwa polskiego. Tę okropne zdarzenia świetnie i ciekawie były wplecione w fabułę. Oprócz tego bardzo zaciekawiły mnie wątki obyczajowe związane z miłością tą rodzinną oraz tą romantyczną, a także wątki związane z siłą kobiet, która narodziła się w tych ciężkich czasach. Podczas czytania było dużo emocji spowodowanych stratą lub powrotem dawno niewidzianych krewnych. Tak więc bardzo interesująco spędziłam czas z tą książką oraz poszerzyłam swoją wiedzę historyczną. Żałuję tylko, że nie poznałam poprzednich części tej sagi, które, po poznaniu stylu pisania autorki, stwierdzam, że również muszą być bardzo ciekawe i wartościowe.

„Więzy i powrozy” Ewa Cielesz
„Więzy i powrozy” jest jednym z tomów świetnej sagi historycznej, którą warto poznać, nawet jeśli, tak jak ja, nie poznaliście poprzednich jej części. Dzięki tej książce można poznać bardzo ciekawie opisaną codzienność ziemiańskiej rodziny oraz zaczerpnąć trochę historycznej wiedzy. Tak więc, jeśli lubicie powieści z historią w tle, to nie zastanawiajcie się i czytajcie tę piękną powieść, a najlepiej całą sagę zaczynając od pierwszego tomu!

„Halszka” Aldona Żółtowska

Wolicie książki, których akcja dzieje się przed Drugą Wojną Światową, czy zaraz po jej zakończeniu? Ja wolę tę pierwszą opcję, ale jeśli Wy nie możecie się zdecydować, to mam dzisiaj dla Was propozycję książkową, gdzie akcja rozgrywa się w tych dwóch okresach. Jest to pierwsza część cyklu „Na brzegu rzeki” Aldony Żółtowskiej, który nosi tytuł „Halszka”. Zobaczmy zatem, o czym jest ta książka i czy przypadła mi do gustu!



„Halszka” Aldona Żółtowska 
Pewnego razu w przedwojennych czasach Chaja spotyka tajemniczego mężczyznę. Na początku, nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest on bogatym fabrykantem. Po kilku tygodniach odkrywa ona prawdę, kiedy postanawia poprosić go o pomoc. Robi to dla swojego dziecka, ponieważ nie chce tego, aby spotkał go taki sam los, jak ją. Chaję wychowywała samotna matka, której rodzina wyrzekła się, bo nie zaakceptowali jej związku z gojem. Po latach, kiedy wojna dobiegła już końca, jej syn Maksymilian zostaje nauczycielem w miejscu, gdzie przez przypadek odkrywa tragiczną historię kobiety burzącą w nim wspomnienia związane z przeszłością jego rodziny. Co to za kobieta i czemu skończyła tak tragicznie?

„Halszka” Aldona Żółtowska 
Książka ta dzieli się na cztery części. Najbardziej zainteresowała mnie pierwsza, której akcja działa się w 1926 roku. Opowiada ona o losach Chaji oraz rodziny mężczyzny, u którego postanawia zamieszkać. Opisana w niej historia była dla mnie jak szczęśliwa bajka, opisująca życie biednej dziewczyny, której życie nie rozpieszczało, jednak zakochała się w bogatym mężczyźnie mieszkającym w pałacu. Była to piękna i ciekawa historia mimo tego, że była też przewidywalna i na końcu sielankowa. Można w niej było spotkać zjawisko mezaliansu oraz ciężkiego życia ubogich kobiet w ciąży, które żyły w tamtych czasach. W kolejnych częściach akcja działa się już trochę później, bo w 1949 roku. W dwóch częściach narratorem był Maksymilian, w jednej pewna pani Irenka. W tych częściach dopiero dowiadujemy się tego, kim była tytułowa Halszka, bo Maksymiliana bardzo zainteresowało jej życie, a raczej jej tragiczny los. Widzi w nim podobieństwo do tragedii, która wydarzyła się w jego rodzinie. Jak dla mnie ciekawe były te części i czytałam o życiu Halszki z wielkim zainteresowaniem, jednak to losy Chaji bardziej mnie zachwyciły i wolałabym, żeby dalsza część książki była również o niej, ale nie narzekam, bo tak jak wspomniałam wcześniej, historia Halszki była również ciekawa.

„Halszka” Aldona Żółtowska 
„Halszka” jest ciekawą, historią, której akcja osadzona jest w bardzo odległych czasach. Z pewnością przypadnie ona do gustu osobom, które tak jak ja, uwielbiają powieści, których tłem są czasy przedwojenne, wojenne lub powojenne. Spodoba się ona również tym, którzy lubią czytać o odkrywanych tajemnicach sprzed lat, o których inni już zapomnieli. Czas z tą książką uważam za udany, pochłonęłam ją bardzo szybko i myślę, że i Wam przypadnie ona do gustu.

„Jego cesarska mość” Bai Cha

Co sprawia, że sięgacie po książkę, nie czytając jej opisu ani nie patrząc na gatunek literacki? W moim przypadku są to koty w tytule, na okładce i ogólnie świadomość, że w tej książce odgrywają one istotną rolę. Tym sposobem ostatnio zdecydowałam się przeczytać komiks (a normalnie nie czytam ich) „Jego cesarska mość” o kocie Cesarzu, którego autorem jest Bai Cha. Zapraszam Was zatem, na pierwszą recenzję komiksu na moim profilu!



„Jego cesarska mość” Bai Cha
Książka ta w prosty i obrazowy sposób, za pomocą zabawnych ilustracji i krótkich, ale treściwych tekstów pokazuje to, jak wygląda życie z kotem. Pewnego razu kot Cesarz (który nie był jeszcze Cesarzem) zostaje przygarnięty przez chłopaka zwanego Młodym, który z początku nie wiedział nic o kotach, szczególnie nie zdawał sobie sprawy z tego, z czym będzie musiał się zmierzyć wtedy, kiedy sytuacja zmusi go do sprzątania kociej kuwety. Wtedy to został nazwany przez Cesarza „Wielkim Marszałkiem Wygarniacza Kupy”. Z czasem Młody przyzwyczaja się do życia z kotem i nawet sprzątanie kuwety staje się dla niego normą. Oczywiście komiks ten opowiada wiele innych zabawnych sytuacji, które zrozumieją wszyscy ci, którzy mieszkają z kotami, a ci, którym życie z kotem jest obce, za pomocą tego komiksu mogą zobaczyć, jak ono wygląda. Nie zawsze życie z kotem jest łatwe, ale mimo to nie da się tego stworzenia nie kochać, co bardzo dokładnie obrazuje ten komiks.

„Jego cesarska mość” Bai Cha
W tym komiksie najbardziej spodobała mi się opisana sytuacja, kiedy Młodego odwiedza jego tata, któremu z początku nie podobało się to, że jego syn przygarnął kota. Cesarz szybko tak go oczarował, że aż tata Młodego stracił dla niego głowę. Aż przypomniały mi się czasy, kiedy dziewięć lat temu przygarnęłam mojego kota Maćka, z którym było bardzo podobnie, bo moi rodzice szybko zaczęli traktować go jak kochanego wnusia. Tak więc komiks ten pokazuje to, że wszystkie koty, mimo tego, że mogą mieć inną osobowość, są tak samo słodkie i jak raz wkroczą do czyjegoś życia, to już zagoszczą w nim na dobre. Podsumowuje to bardzo zabawny cytat na okładce: „Uwielbiam tę twoją minę, gdy nie możesz mnie znieść, ale wiesz, że już się mnie nie pozbędziesz”. To oczywiście mówi Cesarz o swoim panie, o którym oczywiście myśli jako o swoim słudze.

„Jego cesarska mość” Bai Cha
„Jego cesarska mość” jest bardzo fajnym komiksem, który w zabawny sposób opisuje życie z kotem. Jest to książka o małej objętości, do przeczenia na raz. Przeczytanie jej zajęło mi nie więcej niż godzinę (nawet nie wiem dokładnie ile minut ją czytałam, bo tak świetnie się przy niej bawiłam). W środku można spotkać ładne ilustracje i śmieszne teksty. Po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że komiksy, do których wcześniej nie byłam przekonana, wcale nie są takie złe. Bardzo fajnie spędziłam z tą książką czas i polecam ją wszystkim miłośnikom kotów (nawet jeśli nie lubicie komików) oraz miłośnikom komiksów opisujących zabawne historie.

„Jego cesarska mość” Bai Cha

„Jego cesarska mość” Bai Cha

„Jego cesarska mość” Bai Cha







„Koszmarny dar” Katie Davids

Lubicie horrory? Ja nieszczególnie, ale kiedy przeczytałam opis książki „Koszmarny dar” nieznanej mi wcześniej autorki o pseudonimie Katie Davids, postanowiłam dać temu gatunkowi literackiemu szansę. Zobaczmy zatem, o czym jest ta książka i jakie wywarła na mnie wrażenie!


„Koszmarny dar”  Katie Davids
Pewnej nocy Gillian, która posiada dar, dzięki któremu objawiają jej się duchy, widzi ducha nieznajomej kobiety, która wskazuje jej dom znanego prawnika oraz prosi o pomoc. Gillian zatrudnia się w tym domu jako opiekunka jego pięcioletniego dziecka. Chce w ten sposób zbliżyć się do jego rodziny. Nagle zostaje zamordowany były chłopak nastoletniej córki tego prawnika, a on zostaje głównym podejrzanym. Z czasem zaczynają też wychodzić na jaw jego tajemnice, które skrywa od dawna. Gillian stara się uchronić swojego podopiecznego przed niebezpieczeństwem. Stara się też pomoc duchowi kobiety w tym, aby odnalazła spokój, próbując poznać tajemnice rodziny, u której pracuje. Niestety w końcu sama się staje celem mordercy. Jakie tajemnice skrywa rodzina znanego prawnika? Czy duch kobiety, który nawiedza Gillian zazna w końcu spokoju?

„Koszmarny dar”  Katie Davids
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, a ciekawa fabuła i przyjemny styl pisania autorki sprawił, że przeczytałam ją bardzo szybko. W trakcie czytania czułam się tak, jakbym czytała lekki, ale i też ciekawy thriller, a nie horror. Książka ta wcale mnie nie przerażała, żadne ciarki też nie występowały, ale nie narzekam. Trochę bałam się, że przez dar głównej bohaterki, która widzi duchy, historia ta będzie dla mnie jak dziwna bajka, ale na szczęście w trakcie czytania nic takiego nie odczułam. W książce tej można spotkać ciekawe śledztwo w sprawie zabójstwa, zatajanie prawdy przez oskarżonego oraz sekrety rodzinne, które z czasem wychodzą na jaw. Bardzo lubię takie motywy w książkach, tak więc tę historię czytałam z dużym zainteresowaniem. Zakończenie było dla mnie zaskakujące i trzymające w napięciu. Mogę powiedzieć, że uważam czas spędzony z tą książką za udany i cieszę się, mam za sobą kolejną ciekawą książkową przygodę.

„Koszmarny dar”  Katie Davids
„Koszmarny dar” jest bardzo ciekawym horrorem, który jak dla mnie był bardziej gatunkiem podchodzącym pod thriller domestic noir. Jednych dar głównej bohaterki może przerazić, a innych nie. Ogólnie jest to książka, którą czyta się szybko, bo potrafi zaciekawić. Tak więc mimo wszystko bardzo polecam Wam tę książkę, z pewnością bardzo ciekawie spędzicie z nią czas.

„Gdy nikt nie patrzy” M.M. Perr

Znacie serię kryminalną z podkomisarzem Robertem Lwem autorki M.M. Perr? Ja ją poznałam od drugiego tomu i trochę jestem w tyle, bo ta seria ma aż sześć części... Ale póki co zapraszam Was na recenzję tomu o tytule „Gdy nikt nie patrzy”. Zobaczmy zatem, czy ta książka przypadła mi do gustu i czy opłaca się nadrobić kolejne tomy!


„Gdy nikt nie patrzy” M.M. Perr
Niedaleko Warszawy, w lesie zostają znalezione plastikowe worki z ludzkimi szczątkami. Ich tożsamość zostaje dość szybko ustalona, tak więc jedną z ofiar jest młody bogaty mężczyzna, a drugą jest młoda kelnerka, która z kolei pochodzi z ubogiej rodziny. Nic nie łączy ze sobą te ofiary, nawet rozmowy z ich rodzinami nie dają jednoznacznych wskazówek, które mogłyby wskazać motyw zbrodni. Czy aspirantka Sonia Czech, która prowadzi tę sprawę, zdoła rozwikłać zagadkę dotyczącą tych zwłok?

W tym samym czasie za sprawą starań byłego podkomisarza Roberta Lwa powraca temat Brunona Kality, który wcześniej był podejrzany o seryjne morderstwa. Istnieje ryzyko, że znalezione kości w skrzynkach w bieszczadzkim domu podejrzanego są powiązane ze szczątkami znalezionymi w podwarszawskim lesie. Możliwe, że poprzednio dopuszczono się zaniedbań w tej sprawie... Kto i dlaczego zamordował te dwie osoby w tak okrutny sposób?

„Gdy nikt nie patrzy” M.M. Perr
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są krótkie, a styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu i żałuję, że wcześniej nie poznałam jej książek. Kryminał ten przeczytałam szybko i z dużym zainteresowaniem, błyskawicznie wkręciłam się w skomplikowane i zawiłe śledztwo, które długo wydawało się być nie do rozwiązania. Wątek kryminalny, wokół którego toczyła się akcja, był bardzo wciągający, a czasami nawet zaskakujący, i nawet wątki poboczne związane z prywatnym życiem Roberta Lwa i Soni Czech również potrafiły mnie zaciekawić. Tak więc czas spędzony z tą książką uważam za udany i z chęcią poznam kolejne tomy tej serii, jeśli nadarzy się taka okazja.

„Gdy nikt nie patrzy” M.M. Perr
„Gdy nikt nie patrzy” jest według mnie jednym z fajniejszych kryminałów wśród przeczytanych przeze mnie w ostatnim czasie. Żałuję, że tak długo czekał na mojej półce na przeczytanie, bo jego premiera była już dość dawno temu. Bardzo polecam Wam tę książkę, nieznajomość poprzedniego tomu nie stanowi problemu w zrozumieniu fabuły. Jeśli jesteście fanami kryminałów, to koniecznie musicie przeczytać ten, myślę, że Was zainteresuje równie mocno jak mnie!


„Stary przyjaciel” Agnieszka Płonka

Lubicie książki, którym ciężko jest przyporządkować jeden konkretny gatunek literacki? Jeśli tak, to dzisiaj mam dla Was recenzję właśnie takiego mixu, w którym można spotkać dystopię, realizm oraz elementy realizmu magicznego. Tą książką jest „Stary przyjaciel” Agnieszki Płonki. Zobaczmy zatem, o czym jest ta historia i jakie wywarła na mnie wrażenie!


„Stary przyjaciel” Agnieszka Płonka
Są dwie gwiazdy: niebieska i czerwona, a wokół nich krąży odległa planeta, na której mieszka Kasandra. Pewnego dnia wyrusza ona w podróż, aby spełnić swoje marzenie z dzieciństwa. Niestety rzeczywistość okazuje się inna... Dziewczyna mierzy się z samotnością i niezrozumieniem. Jednak, czy uda jej się spełnić marzenie z dzieciństwa? Kto będzie świadkiem jej samotności? Czy ten dramat psychologiczny dzieje się naprawdę, czy tylko w jej głowie?

„Stary przyjaciel” Agnieszka Płonka
W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Dzieli się na kilka długich rozdziałów i ogólnie jest napisana z punktu widzenia Kasandry, która wkracza w dorosłe życie i jednocześnie doświadcza ważnych zmian, zdobywa nową wiedzę i doświadczenie. Jednak wszystko okazuje się inne, niż myślała. Tak więc książka ta dokładnie opisuje nie tylko podróż coming-of-age, ale także przemoc w miejscu pracy. Mówi ona również o tym, że nikt nie chce być sam, a każdy symbol ma swoje znaczenie. Książka ta ma małą objętość, jednak według mnie nie należy ona do łatwych ani lekkich. Na początku ciężko było mi się w nią wkręcić ze względu na specyficzną formę i fabułę, jednak z czasem potrafiła mnie zaciekawić. Musiałam tylko podczas czytania mocno się skupić, aby zrozumieć fabułę i wczuć się w losy głównej bohaterki, której czasami było mi szkoda ze względu na jej samotność i niezrozumienie. Po przeczytaniu tej książki stwierdzam, że dzięki niej poznałam bardzo oryginalną i urozmaiconą gatunkowo historię. Czasami czułam się tak, jakbym czytała literaturę fantastyczno-naukową, czasami science-fiction, a czasami jak zwykłą powieść z elementami filozofii. 

„Stary przyjaciel” Agnieszka Płonka
„Stary przyjaciel” jest według mnie ciekawą, ale i też wymagającą skupienia książką, która nie należy do łatwych. Jest ona mieszanką realizmu i dystopii, tak więc, jeśli lubicie takie klimaty, to może Was zainteresować ta książka. Myślę, że spędzony z nią czas nie będzie stracony!

„Zło” Katarzyna Wolwowicz

Czy jest ktoś, kto jeszcze nie poznał serii kryminalnej z komisarz Olgą Balicką? Jeśli lubicie kryminały i literaturę detektywistyczną, to radzę Wam koniecznie poznać tę serię. Za mną jest już dziewiąty tom, czyli „Zło”. Katarzyna Wolwowicz opisała w nim kolejną ciekawą zagadkę kryminalną zainspirowaną prawdziwymi historiami, jeśli jesteście jej ciekawi, to zapraszam na recenzję!


„Zło” Katarzyna Wolwowicz 
Kiedy Iwona Kolibra przechodzi na emeryturę, ma nadzieję, że odnajdzie spokój w swoim samotnym życiu. Pewnego dnia otrzymuje list z ośrodka adopcyjnego, do którego trzydzieści pięć lat temu oddała swoją córkę. Przy okazji dowiaduje się, że dwadzieścia lat temu dziewczynka zaginęła. Do tego wszystkiego policja odnalazła najprawdopodobniej jej szczątki... Aby to zidentyfikować, potrzebny jest do tego materiał genetyczny biologicznej matki. Co się stało z córką Iwony i dlaczego zaginęła dwadzieścia lat temu? Tego wszystkiego próbuje dowiedzieć się Iwona, która wyrusza do miasta, w którym dorastała jej córka. Czy dowie się tego, co stało się z jej córką?

Jeleniogórscy policjanci w tym samym czasie, w mroźną zimową noc, znajdują zwłoki nastoletniej dziewczyny. Śledztwo w tej sprawie prowadzi komisarz Olga Balicka razem ze swoim zespołem . Po niedługim czasie znika kolejna nastolatka. Czy uda się ją jeszcze odnaleźć? Czy jej zaginięcie oraz znalezione zwłoki mają coś wspólnego z zaginioną córką Iwony? Olga Balicka próbuje się tego dowiedzieć mierząc się przy okazji ze swoją osobistą tragedią...

„Zło” Katarzyna Wolwowicz 
W książce tej, tak jak w każdej poprzedniej części, narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są krótkie i szybko się je czyta, bo potrafią zaciekawić, nawet wtedy, kiedy prowadzone śledztwo nie przynosi żadnych rezultatów, występują mylne tropy i ogólnie wydaje się, że cała praca jeleniogórskich policjantów stoi w miejscu. Tak więc, opisana historia kryminalna bardzo mnie zaciekawiła, długo nie mogłam domyślić się tego, kto stoi za zaginięciem oraz śmiercią nastolatek. W historii tej była opisana ciężka praca Olgi Balickiej oraz jej zespołu, prywatne śledztwo Iwony Kolibry, a także życie z perspektywy uwięzionych nastolatek. Niektóre z nich buntowały się i próbowały się uwolnić, a niektóre przeżywały syndrom sztokholmski. Zakończenie tej sprawy było dla mnie ciekawe i zaskakujące, jednak jestem zawiedziona ogólnym końcem książki i mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejna część, w której nastąpi zwrot akcji i ostatecznie zakończy się wszystko szczęśliwie i po mojej myśli.

„Zło” Katarzyna Wolwowicz 
„Zło” jest kolejną świetną częścią serii z komisarz Olgą Balicką, jaką miałam okazję przeczytać. Swoją ciekawą zagadką kryminalną dorównuje ona innym tomom, które czytałam. Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę, nieznajomość poprzednich tomów nie stanowi problemu w zrozumieniu fabuły. Myślę, że opisana w niej historia pochłonie Was równie mocno jak mnie!

„Gry umysłu” Nora Roberts

Znacie książki Nory Roberts? Ja już poznałam kilka powieści tej autorki, jedne przypadły mi do gustu bardziej, drugie mniej, jednak ciekawy opis z kryminalnym wątkiem jej najnowszej książki „Gry umysłu” sprawił, że postanowiłam dać jej szansę. Zobaczmy zatem, o czym jest ta książka i jakie wywarła na mnie wrażenie!



„Gry umysłu” Nora Roberts
Dwunastoletnia Thea wraz ze swoim młodszym bratem co roku w czerwcu spędza dwa tygodnie u babci Lucy na wsi. Za każdym razem, kiedy tam jest, cieszy się tym, że może biegać do woli, wdychać piękne zapachy natury, świeżego chleba oraz ręcznie robionych świec. Niestety pewnej nocy ten sielski czas zakłóca koszmar, który budzi Theę i jej babcię. Obie śnią o tym samym i okazuje się, że obie posiadają niezwykły dar, dzięki któremu widzą tragedię dotyczącą rodziców Thei. Oprócz tego dziewczynka widzi mordercę swoich rodziców oraz to, że spędzi on resztę życia w więzieniu. Thea, z czasem, mieszkając u babci, znajduje przyjaciół, zakochuje się, a także buduje karierę. Czy zdolność wnikania w ludzkie umysły, którą ciągle posiada, okaże się dla niej darem, czy przekleństwem? Niestety tę samą zdolność posiada morderca jej rodziców. W dodatku pragnie zemsty, bo wie o tym, że Thea słyszy jego wypaczone myśli...

„Gry umysłu” Nora Roberts
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Dzieli się ona na trzy części. Pierwsza z nich opisuje dzieciństwo Thei, czyli czas, kiedy zamordowano jej rodziców. Ta część podobała mi się najbardziej, ciekawe opisy dotyczące życia na wsi i nietypowy dar Thei sprawił, że zaczęła mnie intrygować ta historia. Druga część opisuje jej dorosłe życie i związaną z nim karierę zawodową oraz jej życie uczuciowe. Ta część jak dla mnie była sielankowa i spokojna, a wątek związany z darem Thei według mnie podchodził już pod fantasy. Z tego powodu ta część podobała mi się mniej od poprzedniej. Trzecia część, mimo mocnego zakończenia, praktycznie niczym się nie różniła od poprzedniej. Ogólnie książka ta ma bardzo długie rozdziały i wolno toczy się w niej akcja, przez co czasami nudziłam się podczas czytania. Mimo bardzo ważnego wątku kryminalnego czułam się tak, jakbym czytała zwykłą powieść obyczajową z elementami romansu, kryminału i fantastyki. Bardzo mnie zmęczyła ta książka, bo ma grubą objętość (liczy prawie 600 stron), więc radzę Wam dobrze zastanowić się nad jej przeczytaniem, ale też nie chcę Was do niej zniechęcać, bo to, że mi nie przypadła do gustu, nie znaczy, że może nie spodobać się Wam (na różnych stronach można spotkać dużo pozytywnych opinii tej książki).

„Gry umysłu” Nora Roberts
„Gry umysłu” jest powieścią, której trudno mi przyporządkować jeden gatunek literacki. Można w niej spotkać takie motywy jak tragedia, trauma, miłość i tajemnice rodzinne związane z niezwykłym darem głównej bohaterki. Mocno mnie zmęczyła ta książka... Nie będę Was zachęcać, ani zniechęcać do nien, lepiej samemu wyrobić sobie opinię, może akurat Wam przypadnie ona do gustu.

„Północne siostry” Magda Knedler

Co zrobić jeśli seria książek jest tak pięknie wydana, że każde jej piękno chciałoby się uchwycić na jednym zdjęciu? Ostatnio wpadłam na świ...