„Kot na szczęście.Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”

Jakie jest Wasze ulubione zwierzę? Moim od zawsze był kot i nigdy nie potrafiłam przejść obojętnie obok wszystkiego, co związane jest z kotami. Tym razem padło na poradnik „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”. Jak tylko go zobaczyłam, to postanowiłam go przeczytać, żeby dowiedzieć się, czemu jestem największą szczęściarą! Tak więc teraz zapraszam Was na recenzję tego przezabawnego poradnika! 


 „Kot na szczęście.Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”
„Nie ma to jak być kotem. Nie trzeba niczego musieć” Myślę, że ten cytat zawarty z tyłu okładki idealnie odzwierciedla tę książkę. Ludzkie niestety nie mają już tyle szczęścia, co koty, bo ciągle muszę coś zmieniać. Tak jak Beata, czyli bohaterka tego poradnika, która na przykład zmienia „kolor sierści na głowie”, pory karmienia, ubrania na noc, a nawet swoje życie. Niestety żadna zmiana nie spowoduje tego, że będzie tak szczęśliwa jak kot Nieteraz, który postanawia się o nią zatroszczyć. Uważa, że nikt nie zrobi tego lepiej od niego, ani mieszkający z nimi pies, ani jej partner Adrian. 

 „Kot na szczęście.Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”
Książka ta dzieli się na krótkie rozdziały opisujące zabawne historie, w których obecny jest kot Nieteraz. Każdy z tych rozdziałów zakończony jest krótkim, ale potrafiącym rozśmieszyć komiksem związanym z kotami. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i mamy tu dwóch narratorów, czyli dążącą do swoich życiowych zmian Beatę i przezabawnie komentującego tę całą sytuację kota. Obie narracje mi się podobały, jednak ta z udziałem kota skradła moje serce. Wizja życia ludzkiego przedstawiona z jego punktu widzenia wyglądała koniecznie i jestem pewna, że mój kot Maciek czasami ma takie samo zdanie o mnie, jak Nieteraz o Beacie. Czytając tę książkę, można się pośmiać, zrelaksować, a także zaczerpnąć wielu mądrych kocich lekcji. Czyta się ją błyskawicznie, można połknąć ją nawet w jeden dzień!

 „Kot na szczęście.Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”
Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” jest lekkim zabawnym poradnikiem przedstawiającym życie ludzkie z kociego punktu widzenia. Myślę, że to obowiązkowa lektura dla wszystkich kociarzy takich jak ja. Bardzo miło spędziłam czas z tą książką i dzięki niej udało mi się zrelaksować po ciężkim dniu. Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę i na koniec (choć powinnam to wspomnieć na początku) wspomnę jeszcze o tym, że jest to kolejny tom opowieści o bohaterze książki „Typowy kot. Czyli jak wytrzymać z ludźmi”, którą również zamierzam przeczytać!

„Twoja krew” Elżbieta Rodzeń

Często wybiegacie daleko w przyszłość? Jeśli tak, to mam dla Was dzisiaj recenzję książki, która z pewnością Was zainteresuje, bo opisuje ona historię miłosną, mającą miejsce w dalekiej przyszłości, kiedy to świat zmienił się nie do poznania! Tą powieścią jest „Twoja krew” Elżbiety Rodzeń, tak więc, jeśli jesteście ciekawi więcej na temat opisanej w niej historii i o emocjach jakie we mnie wywołała, to zapraszam na recenzję!


 „Twoja krew” Elżbieta Rodzeń
Trzecia Wojna Światowa oraz kryzysy ekologiczne, a także religijne spowodowały wielkie zmiany na świecie. Między ludźmi, którzy przetrwali, powstały podziały na czystych i naturalnych. Ci pierwsi mają większe prawa i więcej przywilejów niż naturalni, którzy żyją skromnie i bardziej cenią sobie bliskość fizyczną. Alex należy do naturalsów, więc nie ma ona łatwego życia. Stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości, opiekując się siostrami, chodząc do szkoły i unikając miejsc, które są przeznaczone tylko dla czystych. Pewnego dnia w jej szkole zjawia się nowy uczeń, który zostaje jej podopiecznym. Julian na początku nie wzbudza jej sympatii, jednak później staje się dla niej bardzo bliski... Niestety jest on czysty, a to stanowi wielką przeszkodę na drodze do ich szczęścia. W dodatku pojawia się tajemnicza choroba czystych, na którą choruje Julian. Czy mimo przeciwności losu historia Alex i Julian zakończy się szczęśliwie? Czy panujące na świecie podziały staną na drodze do ich szczęścia? 

 „Twoja krew” Elżbieta Rodzeń
W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i narratorem jest Alex. Powieść ta dzieli się trzy części, każda z nich dostarczyła mi różnych wrażeń. Pierwsza z początku była dla mnie lekką, przyjemną powieścią obyczajową opisującą losy dwójki młodych osób, zakochujących się w sobie pomimo tego, że należą do różnych grup. Cześć ta była bardzo interesująca, jednak zakończyła się bardzo smutnie i gdyby była zakończeniem całej książki, to czułabym niedosyt. Druga część, w której przeskakujemy dwa lata do przodu, była dla mnie ciekawym romansem. Pomimo już zaawansowanej choroby Juliana, podczas czytania tej części można się było rozmarzyć i poczuć jak na wakacjach. Obie te części bardzo mi się podobały, jednak ostatnia część przebiła wszystko... Bardzo trzymała mnie w napięciu, bo trwała w niej walka z czasem. Trudno mi się było oderwać od czytania, a na końcu, to aż skoczyło mi ciśnienie! Było w tej części dużo wzruszeń, Alex musiała podjąć ciężką decyzję, która nie była łatwa, jednak myślę, że była ona słuszna. 

Według mnie autorka książki bardzo interesująco opisała życie po III wojnie światowej. W powieści tej jest ono cięższe niż nasze teraźniejsze życie, szczególnie dla grupy naturalnych. Z kolei ci czyści, którym żyje się lepiej, umierają na tajemniczą chorobę, z której ciężko jest się wyleczyć. W książce nie jest podany dokładny rok, można się domyślać, że są to bardzo odległe przyszłe czasy, które miejmy nadzieję, że w rzeczywistości nie będą nigdy tak wyglądać jak w tej powieści, choć mogą, biorą pod uwagę niepewną przyszłość i to, co się dzieje na świecie... Nie tylko pomysł na fabułę, ale i styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu. Książkę tę czytało mi się szybko, lekko i z wielkim zainteresowaniem.

 „Twoja krew” Elżbieta Rodzeń
„Twoja krew” jest piękną powieścią obyczajową z wątkiem miłosnym, której akcja dzieje się w bardzo odległej przyszłości. Książka ta dostarcza wielu emocji, które z pewnością pozostaną z Wami na dłużej, tak jak zostały ze mną. Bardzo polecam Wam tę książkę, jej wnętrze jest tak oryginalne i interesujące jak jej piękne wydanie! Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę, myślę, że tak jak ja, pokochacie opisaną w niej historię.

„Mokosz” Anna Sokalska

Lubicie książki z wątkami nawiązującymi do mitologii słowiańskiej? Ja bardzo, nawet bardziej od tych związanych ze słynną mitologią grecką. Dlatego też zdecydowałam się przeczytać kryminał nawiązujący do Matki Ziemi, czyli „Mokosz” Anny Sokalskiej, którego tytuł oznacza symbol kobiecości, urodzaju i płodności. Zobaczymy zatem, jaką historię skrywa ta książka!



 „Mokosz” Anna Sokalska
Elena jest piękną, młodą kobietą, która stroni od ludzi. Pewnego razu jej odnoszący sukcesy mąż zostaje przez nią znaleziony martwy w ich ogrodzie i tym samym Elena staje się główną podejrzaną o jego zabójstwo. Ma ona mało znajomych, jednak ci, którzy ją znają, wystawiają jej sprzeczne świadectwa, niektórzy twierdzą nawet, że jest wiedźmą, która gotowa jest posunąć się do wszystkiego. Inni też twierdzą, że swoimi licznymi romansami sama doprowadziła swojego męża do szaleństwa i samobójstwa. Czy badający jej sprawę prokurator rozwikła sprawę tego zabójstwa? Czy może ulegnie jej tajemniczemu urokowi?

 „Mokosz” Anna Sokalska
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są długie, jednak objętość tej książki nie jest zbyt duża, bo liczy około 250 stron. Zanim sięgnęłam po nią, myślałam, że ze względu na małą objętość, przeczytam ją w dwa, trzy dni, jednak męczyłam ją tydzień... Ogólnie mam mieszane uczucia co do tego kryminału, bo część rzeczy mi się w nim podobała, a część nie, jednak żeby za szybko Was nie zniechęcić do przeczytania tej książki, napiszę o tym co mi się podobało. Podczas czytania było mało drastycznych scen, więc spokojnie mogą sięgać po nią osoby wrażliwe na tym punkcie. Pomysł na wątek z mitem o Matce Ziemi był bardzo ciekawy, dzięki niemu poznałam bardziej boginię Mokosz należącą do słowiańskiej mitologii. Fabuła tej książki była dla mnie ciekawa oraz bardzo interesującą osobą okazała się Elena, która była małomówna, tajemnicza, ale też inteligentna. Przez specyficzną osobowość, uchodziła za złą, przez co została posądzona za zabicie swojego męża. Jednak udało jej się zdobyć moją sympatię i od początku trzymałam za to kciuki, żeby udowodniono jej niewinność. 

Myślę, że ten kryminał mógłby naprawdę być dla mnie bardzo ciekawy i mogłabym go połknąć nawet w jeden dzień, gdyby nie pewne rzeczy... Styl pisania autorki okazał się być nie w moim typie, bo czytało mi się tę książkę ciężko i czasami przyłapywałam się na tym, że myślę zupełnie o czymś innym. Według mnie, podczas czytania było za dużo niepotrzebnego tekstu, który może i był mądry, ale gdyby go wyciąć, myślę, że całokształt tej książki na niczym by nie ucierpiał. Tak to, czasami nudziłam się podczas czytania, ale chciałam przeczytać tę książkę do końca, bo bardzo interesowało mnie to, jak zakończy się śledztwo w sprawie zabójstwa męża Eleny. Zakończenie tego kryminału nie było jakieś zaskakujące, czy satysfakcjonujące, ani nie zawiodłam się na tym, że potoczyło się nie po mojej myśli. Doskonale opisuje je jeden przymiotnik, czyli jak dla mnie było ono dziwne.

 „Mokosz” Anna Sokalska
„Mokosz” jest kryminałem, których jednych może zaciekawić, a drugich nie. Mnie ta książka z jednej strony ciekawiła, z drugiej męczyła, więc lepiej samemu ją przeczytać, żeby wyrobić sobie o niej zdanie. Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy interesują się mitologią słowiańską, być może w połączeniu z trudną zagadką kryminalną ta historia przypadnie Wam do gustu?



Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

„Wszystkie żony Hemingwaya” Naomi Wood

Czytaliście kiedyś biografię znanej osoby z punktu widzenia kogoś, kto należał do jej bliskich osób? Ja właśnie miałam okazję przeczytać taką książkę, czyli „Wszystkie żony Hemingwaya” Naomi Wood. Można dowiedzieć się z niej czegoś więcej o pisarzu i dziennikarzu Erneście Hemingwayu z punktu widzenia aż czterech jego żon! Tak więc, jeśli jesteście ciekawi więcej na temat tej książki, to zapraszam na recenzję!


 „Wszystkie żony Hemingwaya” Naomi Wood
Akcja zaczyna się latem w 1926 roku we Francji, gdzie w pięknej willi Ernest Hemingway spędza wakacje ze swoją pierwszą żoną Hadley. Miło spędzają razem czas, korzystając z pięknej pogody, jednak jednocześnie ich małżeństwu zagraża spędzająca z nimi wakacje przyjaciółka Hadley, czyli piękna i kusząca Fife. Czy uda się Ernestowi pogodzić stabilność małżeństwa z wakacyjną przygodą?

 „Wszystkie żony Hemingwaya” Naomi Wood
Książka ta dzieli się na cztery części, wszystkie z nich opisane są z punktu widzenia każdej z żon Ernesta Hemingwaya, czyli: o osiem lat starszej od niego Hadley, zamożnej Fifę, korespondentki wojennej Marthy i dziennikarki Mary. Najbardziej spodobała mi się pierwsza część, kiedy to Hadley była panią Hemingway i to ona najbardziej przypadła mi do gustu ze wasze żon Ernesta. W każdej z części występują dwie płaszczyzny czasowe, pierwsza opisuje kwitnące uczucie Hemingwaya z każdą jego kolejną żoną (przeważnie jednocześnie jest on wtedy jeszcze w związku małżeńskim z inną kobietą). Druga płaszczyzna czasowa opisuje smutne życie zdradzanej żony, która poznaje czarne strony charakteru Ernesta. Tak więc, w tej książce występują wątki miłosne oraz te związane ze zdradą. Ernest opisany jest jako człowiek, który jednocześnie kocha dwie kobiety i tym sposobem działa na dwa fronty. Za młodu był bardzo przystojny, aż każda z jego żon skłonna była wybaczyć mu te wszystkie zdrady. Nigdy nie był samotny i ciągle miał obok siebie jakąś kobietę. Czytając tę książkę, można też zauważyć, że nie był on zbyt szczęśliwym człowiekiem, bo z czasem zaczął nadużywać alkoholu i wszczynać awantury. Czasami podczas czytania było mi go szkoda, a czasami byłam na niego zła za to, że nie potrafił być wierny jednej kobiecie.

Wcześniej w ogóle nie interesowałam się biografią tego pisarza. Sięgnęłam po „Wszystkie żony Hemingwaya”, bo po prostu mam słabość do romansów, a po przeczytaniu opisu tej książki wiedziałam, że będzie w niej dużo wątków miłosnych. Tę biografię czytało mi się bardzo lekko i szybko, przy okazji dowiedziałam się dużo o życiu, głównie prywatnym Ernesta Hemingwaya. W tej książce mało jest  wspominane o jego dziełach literackich, a przecież za książkę „Stary człowiek i morze” otrzymał Nagrodę Nobla.

 „Wszystkie żony Hemingwaya” Naomi Wood
„Wszystkie żony Hemingwaya” jest bardzo ciekawie napisaną biografią opisującą życie pisarza Ernesta Hemingwaya. Dzięki tej książce poznałam nie tylko jego losy, ale i jego żony, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. Tak więc jest to bardzo ciekawa biografia, którą czyta się szybko i lekko, potrafi zaciekawić i sprawić, że pozostanie na długo w pamięci.

„Szepty przeszłości” Sandra Nikoniuk

Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam czytać historie, w których przeszłość po latach daje o sobie znać! Dlatego też dzisiaj mam dla Was recenzję takiej właśnie powieści o tajemniczym tytule „Szepty przeszłości” Sandry Nikoniuk, w której cofamy się do bardzo odległych lat. Jeśli ciekawi Was jaką historię skrywa ta książka, to zapraszam na recenzję! 


 „Szepty przeszłości” Sandra Nikoniuk
Jest druga połowa XIX wieku, kiedy to Polska znajduje się pod zaborami i objęta jest cenzurą oraz powstaniem styczniowym. Wtedy to dziewiętnastoletnia Łucja Kolebowska pracuje jako prywatna pokojówka hrabiny Rozalii w dworze hrabiostwa Kościeszewskich. Zaczęła tam pracę w wieku dwunastu lat i już wtedy zyskała sympatię i przyjaźń hrabiny Rozalii, dzięki której nauczyła się czytać i pisać. Niestety dwór, w którym pracuje Łucja, nie jest przyjaznym miejscem... Dziewczyna nazywa go „dworem cieni”, ponieważ mają w nim miejsce nieprzyjemne sytuacje. Hrabina Rozalia okazuje się samotną i szaloną kobietą, która jest uzależniona od opium i całe dnie spędza zamknięta w swoich dusznych pokojach. W dodatku jej małżeństwo z hrabią Henrykiem to fikcja, do którego przed laty została zmuszona. Do tego wszystkiego Łucja odkrywa, że hrabina skrywa tajemnicę, która mogłaby wywołać skandal, gdyby wyszła na jaw. Jak dalej potoczą się losy Łucji w tym dworze? Czemu przeszłość związana z „dworem cieni” nie daje o sobie zapomnieć? 

 „Szepty przeszłości” Sandra Nikoniuk
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Dzieli się ona na kilka części, które mają swoje rozdziały. Występują dwie płaszczyzny czasowe, czyli teraźniejsza, która w powieści ma miejsce w drugiej połowie XX wieku oraz przeszła, opisujące losy Łucji mające miejsce sto lat wcześniej i to głównie w tych czasach toczy się akcja. Jak już zapewne wiecie, bardzo lubię takiego typu powieści, opisujące dawne czasy, tak więc zanim sięgnęłam po tę książkę, już wiedziałam, że będzie to interesująca historia. Czytając ją, bardzo zaskoczyłam się w pozytywny sposób, bo nie wiedziałam, że aż tak mocno mi się spodoba, do tego stopnia, że mogę zaliczyć ją do najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku! Czyta się ją błyskawicznie, a opisana w niej historia potrafi nieźle wciągnąć. Jest w niej zawarty piękny wątek miłosny (pomijając to, że była ona zakazana), czytając go, można się rozmarzyć. Autorka bardzo obrazowo opisała różnice między warstwami społecznymi w tamtych czasach. Dwór hrabiostwa Kościeszewskich opisany został w bardzo ciekawy sposób, niby był pięknym miejscem należącym do bogatych ludzi, jednak jak dla mnie, za sprawą tragedii, które się tam działy, był też mroczny i trochę przerażający. Jak przystało, na tak mroczne miejsce, nie zabrakło też czarnego charakteru wśród bohaterów książki, który sporo namieszał. Momentami książka ta była też smutna i dramatyczna, niestety nie wszystkie wątki zakończyły się po mojej myśli. Na końcu powieść ta tak mocno mnie zaskoczyła, jak żadnej książce innej już dawno nie udało się mnie zaskoczyć. Końcówka powieści trochę trzymała w napięciu, ale ostatecznie zakończyła się jak dla mnie satysfakcjonująco. 

 „Szepty przeszłości” Sandra Nikoniuk
„Szepty przeszłości” jest piękną powieścią obyczajową z historią w tle, która dostarczyła mi wielu przeróżnych emocji, bardzo ciekawie spędziłam z nią czas i ciężko mi się było od niej oderwać. Dlatego też bardzo polecam Wam tę książkę, jeśli lubicie takie historie, których akcja dzieje się w dawnych czasach, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Bardzo możliwe, że ta powieść spodoba Wam się równie mocno jak mnie!


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Jednorożec” Rafał Glina

Lubicie jednorożce? Ja nawet lubię, bo zawsze kojarzyły mi się z przyjemnymi konikami z bajek, tak więc, kiedy nadarzyła się okazja, aby przeczytać kryminał pod tytułem „Jednorożec” Rafała Gliny, pomyślałam, że to musi być mocna książka skrywająca ciekawą historię! Czy miałam rację? Zapraszam na recenzję!


„Jednorożec” Rafał Glina
Pewnego dnia, w Suchaniu, czyli małym miasteczku położonym w województwie zachodniopomorskim, zostaje uduszona kobieta. Dochodzenie w tej sprawie przejmuje podkomisarz Okoński, który niestety nie ma łatwego zadania... Okazuję się, że podejrzani o zabójstwo mają alibi, a zeznania świadków nie ułatwiają śledztwa. W dodatku morderca nie pozostawia po sobie żadnych śladów, z wyjątkiem włosa. Z czasem w podobny sposób ginie kolejna kobieta, a później jeszcze kolejna. Każda z nich zostaje uduszona i okaleczona, a na miejscu zbrodni zostaje zostawiony włos. W dodatku każda z nich ma na imię Katarzyna... Kto i dlaczego morduje te kobiety? Czy Okońskiemu uda się rozwikłać tę zagadkę?

„Jednorożec” Rafał Glina
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są dość długie, bo dzielą się na cztery tygodnie, jednak każdy z nich ma swój podrozdział opisujący kolejny dzień. Książka ta szybko mnie wciągnęła, pomysł na mordowanie ofiar był według mnie bardzo ciekawy mimo drastycznych opisów. Śledztwo, które z początku przynosiło marne skutki, opisane zostało bardzo interesująco. Było w nim dużo mylnych tropów i zwrotów akcji. Tak więc, w książce tej dużo się dzieje. Długo nie mogłam się domyślić, kto jest mordercą. Oprócz tego bardzo też zaciekawiło mnie opisanie zachowanie zabójcy z psychologicznego punktu widzenia i tym sposobem dowiedziałam się z tego kryminału, czym jest derealizacja i depersonalizacja. Tak więc, dzięki tej książce można poznać nie tylko mocną i wciągającą kryminalną historię, ale i można dowolnie się wielu ciekawych rzeczy.

„Jednorożec” Rafał Glina
„Jednorożec” jest świetnym kryminałem, z którym bardzo fajnie spędziłam czas podczas opalania. Wciągnął mnie do tego stopnia, że trochę spiekłam się na słońcu, ale było warto. Dlatego też bardzo polecam Wam tę książkę, jeśli chcecie poznać ciekawą historię opisującą trudne do rozwiązania śledztwo, podczas którego nie ma czasu na nudę!

„Nie mylić z miłością” Katarzyna Nosowska

Dzisiaj mam dla Was recenzję książki, należącej do gatunku, który nie pojawia się u mnie zbyt często. Jest nią „Nie mylić z miłością” Katarz...