„Światło gwiazd” Krystyna Mirek

Ile jesiennych książek macie już za sobą tej jesieni? Ja właśnie przeczytałam drugą, należącą do cyklu „Willa pod Kasztanem” Krystyny Mirek. Jest to czwarty tom tej serii, w którym tłem jest piękna malownicza jesień, jednak czy życie bohaterów tej książki jest równie sielskie jak ta piękna pora roku (pod warunkiem że nie jest deszczowa, szara i bura, tylko ciepła i słoneczna)? Jeśli jesteście tego ciekawi, zapraszam Was na recenzję tej jesiennej powieści obyczajowej pod tytułem „Światło gwiazd”.



„Światło gwiazd” Krystyna Mirek
Dorota poznaje w pociągu mężczyznę, który z zawodu jest astrofizykiem. Wprowadza on w jej życiu osobistym duże zamieszanie. Bartek szuka miłości i przekracza kolejne granice z tym związane. Z kolei dwie synowe babci Kaliny mocno dają jej się we znaki. Czy te skomplikowane rodzinne relacje uda się jakoś wyprostować? Czy wszyscy odnajdą spokój i zasiądą przy wspólnym stole? Jak dalej potoczą się losy mieszkańców willi pod kasztanem?

„Światło gwiazd” Krystyna Mirek
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu i cieszę się, że w końcu mogłam go poznać, bo do tej pory jakoś nie po drodze mi było z książkami pani Krystyny Mirek. Nie znałam poprzednich części tego cyklu, jednak nie stanowiło to dla mnie problemu w zrozumieniu fabuły „Światła gwiazd”. Losy bohaterów książki bardzo mnie zaciekawiły, a najbardziej Doroty, czyli świeżej wdowy, niezbyt szczęśliwej w swoim małżeństwie, która do tej pory poświęcała całe życie rodzinie, szybko poznała interesującego mężczyznę i postanowiła zawalczyć o swoje szczęście. Przez cały czas kibicowałam tej reakcji i miałam nadzieję, że w końcu Dorota znajdzie szczęście. Z kolei willa pod kasztanem i mieszkające tam osoby, w szczególności babcia Kalina, która zawsze służyła dobrą radą, dodawały tej powieści otuchy i ciepła w trudnych chwilach, z którymi musieli mierzyć się bohaterowie. Była to dla mnie bardzo przyjemna powieść, która mówi o tym, że zawsze warto szukać swojego szczęścia, nawet jeśli droga do niego byłaby trudna. Tak więc miło spędziłam jesienne wieczory pod kocykiem z tą książką i mam nadzieję, że poznam kolejną część tej serii, bo jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów.

„Światło gwiazd” Krystyna Mirek
„Światło gwiazd” jest przyjemną, spokojną, ale i też interesującą powieścią obyczajową, którą bardzo polecam fanom tego gatunku literackiego, a jeśli jesteście fanami jesiennych powieści, to myślę, że będziecie nią zachwyceni! Styl pisania autorki i losy bohaterów potrafią bardzo zaciekawić. Tak więc można z tą książką naprawdę miło spędzić czas, zrelaksować się i wraz z bohaterami tej powieści przeżyć ciekawą przygodę.

„Tam, gdzie kończy się cisza” Wiktoria Emilia Regin

Czy w ostatnim czasie mieliście okazję przeczytać książkę, w której żal było Wam głównego bohatera? Takie pytanie nasunęło mi się po przeczytaniu powieści obyczajowej „Tam, gdzie kończy się cisza” Wiktorii Emilii Regin opowiadającej o losach młodej ufnej dziewczyny, której życie było bardzo udane, do czasu... Tak więc zapraszam Was na recenzję tej książki, jeśli ciekawi Was jej historia i to, jakie wywarła na mnie wrażenie!


„Tam, gdzie kończy się cisza” Wiktoria Emilia Regin
Malwina jest młodą ambitną dziewczyną, która rozpoczyna studia w Warszawie. Poznaje tam Julię i Kirę, z którymi zamieszkuje w akademiku. Wszystko w życiu Malwiny układa się tak, jak powinno. Ma świetne wyniki na uczelni, planuje ślub ze swoim ukochanym i ogólnie czuje się szczęśliwa. Niestety, niespodziewanie trafia do więzienia i to w ważnym dla niej dniu. W dodatku zostaje zdradzona przez wszystkich tych, których uważała za swoich najbliższych. Zmuszona jest podjąć współpracę z władzami w zamian za wolność oraz rozpocząć nowe życie w innym kraju. Po latach wraca do Polski, ponieważ ciągle przeszłość nie daje jej spokoju. Czy uda jej się odkryć prawdę dotyczącą jej aresztowania?

„Tam, gdzie kończy się cisza” Wiktoria Emilia Regin
Książka ta dzieli się na dwie części, pierwsza rozpoczyna się w 1969 roku, a w drugiej części jest duży przeskok w czasie do 1995 roku. Z początku cała ta historia rozpoczyna się spokojnie. Opisany jest początek życia studenckiego Malwiny, która rozpoczyna nowy rozdział w życiu (aż przypomniały mi się moje czasy studenckie, kiedy zaczęłam czytać tę książkę). Z czasem pierwsza część zaczęła ciekawić mnie coraz bardziej, zostały w niej opisane relacje przyjacielskie Malwiny, które miały duże znaczenie w jej życiu oraz jej życie miłosne, które było tak szczęśliwe, że aż wzbudzało czyjąś zazdrość... Pierwsza część zakończyła się szokującym zdarzeniem i bardzo było mi żal głównej bohaterki, bo spotkał ją bardzo niesprawiedliwy los. Druga część była dla mnie bardzo intrygująca i równie ciekawa. Przez cały czas miałam nadzieję, że Malwina dowie się całej prawdy, a osoby, które ją skrzywdziły, spotka zasłużoną kara. Zakończenie było dla mnie satysfakcjonujące i pełne wrażeń.

„Tam, gdzie kończy się cisza” Wiktoria Emilia Regin
„Tam, gdzie kończy się cisza” jest interesującą powieścią obyczajową, która opisuje to, jak czyjaś zazdrość i chęć zemsty potrafią skomplikować komuś życie. Nie należy ona do wesołych i nie raz podnosiła mi ciśnienie, ale ogólnie uważam przygodę z tą książką za udaną, bardzo ciekawie spędziłam z nią czas. Jeśli lubicie długie, pełne wrażeń poruszające historie, które pozostaną z Wami na długo, to myślę, że ta powieść z pewnością przypadnie Wam do gustu. Tak więc bardzo ją polecam.

„Moja” Małgorzata Węglarz

Czy ciekawi Was motyw zaginięcia w książkach? Mnie bardzo, w dodatku w książce „Moja” Małgorzaty Węglarz, którą właśnie przeczytałam, motyw ten jest wyjątkowo interesujący, bo dotyczy osoby, której nikt nie szuka, a sama zaginiona nawet nie zna swojego imienia. Jesteście zaciekawieni tą historią? Jeśli tak, to zapraszam na recenzję!


„Moja” Małgorzata Węglarz 
Pewnego dnia wybucha pożar w domku w górach. Turyści wyciągają z niego młodą kobietę, która nie pamięta swojego imienia. Mówi o sobie „Moja”, bo pamięta jedynie, że mężczyzna, który ją więził, tak się do niej zwracał. Znalezione na jej ciele ślady przemocy oraz jej zachowanie wskazują na to, że była ona ofiarą przemocy, której zaginięcia nigdy nie zgłoszono. Psycholożka Barbara Langman zostaje poproszona o pomoc w ustaleniu tożsamości Mojej. Pacjentka bardzo przypomina jej własną córkę, która zaginęła dwadzieścia lat temu. Czy ich historie są jakoś ze sobą powiązane? Barbara wraz z Moją próbują dowiedzieć się tego, co wydarzyło się przed pożarem. Z czasem odzyskiwane wspomnienia zaginionej zaczynają sięgać pewnego wakacyjnego dnia mającego miejsce dawno temu. Kim jest Moja i dlaczego została porwana? Co takiego działo się w jej życiu przed pożarem?

„Moja” Małgorzata Węglarz 
W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Rozdziały napisane są z perspektywy różnych bohaterów, głównie Mojej i Barbary. W rozdziałach tych czasami cofamy się do przeszłości, w szczególności wtedy, kiedy wracają do Mojej wspomnienia sprzed lat. Motyw jej zaginięcia i ustalenia tożsamości zostały bardzo ciekawie opisane. Z początku dziwne wydawało mi się to, że nikt jej nie szukał, jednak okoliczności jej zaginięcia sprawiły, że szukanie dzieci takich jak ona stało się mniej ważne, niż problemy spowodować klęską żywiołową, która wydarzyła się naprawdę. Historia opisana w tej książce bardzo mnie wciągnęła, styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu, szczególnie rozdziały napisane z perspektywy Barbary, która bardzo wzbudziła moją sympatię, a jej teksty, które kierowała w myślach do jednego z policjantów, który działał jej na nerwy, czasami mnie bawiły. Pod koniec książka ta zaskakiwała mnie i to nie raz, wszystkie niejasne sytuacje zostały wyjaśnione, jednak jak dla mnie było o jedną za dużo ofiarę śmiertelną, która wcale nie musiała zginąć.

„Moja” Małgorzata Węglarz 
„Moja” jest bardzo ciekawym thrillerem, który pochłania się szybko. Polecam go wszystkim tym, którzy lubią literaturę detektywistyczną związaną z motywem zaginięcia, porwania, a nawet syndromem sztokholmskim. Myślę, że historia opisana w tej książce potrafi nieźle pochłonąć, zaskoczyć i sprawić, że ciężko będzie się od niej oderwać.

„Trzy siostry” Heather Morris

Kojarzycie tytuł „Tatuażysta z Auschwitz” autorki Heather Morris? Przeczytałam tę książkę lata temu i do dzisiaj pamiętam tę historię w pełnym bólu i cierpienia miejscu, w którym narodziło się uczucie dwójki osób. Dlatego też postanowiłam przeczytać trzecią część z tego cyklu (druga mi gdzieś umknęła), czyli „Trzy siostry”, która również jako powieść historyczna opowiada o losach prawdziwych osób, czyli tytułowych sióstr. Jeśli ciekawi Was ta historia, to zapraszam na recenzję!


„Trzy siostry” Heather Morris
Pewnego dnia trzy siostry: Cibi, Magda i Livi składają ojcu obietnicę, że bez względu na wszystko zawsze będą razem. Po wielu latach, w czasie wojny, szesnastoletnia Livi zostaje wywieziona przez nazistów do Auschwitz. Najstarsza z sióstr, czyli Cibi postanawia wyruszyć za nią, żeby ją chronić lub umrzeć przy niej. Z kolei Magda ukrywa się w rodzinnym mieście, jednak po jakimś czasie również zostaje schwytana i tym sposobem w końcu wszystkie trzy siostry spotykają się ponownie w obozie zagłady. Postanawiają złożyć sobie kolejną obietnicę, że przeżyją w tym okropnym miejscu. Zamierzają również przetrwać marsz śmierci przez rozdartą wojną Europę i ostatecznie trafić do swojej ojczyzny, która znajduje się pod rządami komunistów. Tak więc siostry są zdeterminowane, aby dotrzeć do Izraela...

„Trzy siostry” Heather Morris
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Akcja dzieje się na przestrzeni wielu lat. Zaczyna się prologiem, kiedy tytułowe siostry są małymi dziewczynami i składają sobie obietnicę. Następnie, opisane są czasy wojenne, w szczególności okrutny opisany los Żydów w obozach koncentracyjnych. Podczas czytania było wiele drastycznych opisów związanych z ich traktowaniem oraz ludobójstwem. Wszyscy, między innymi tytułowe siostry, doświadczyli strasznych rzeczy w obozie, chodzili głodni, wycieńczeni, cierpieli i patrzyli na cierpienie innych osób. W tym wszystkim siostry miały siebie i nawzajem siebie wspierały w trudnych chwilach. Na szczęście udało im się dotrzymać złożonych obietnic. Opowieść ta kończy się epilogiem, kiedy to siostry są już babciami i omawiają szklaną rzeźbę pod tytułem „Cud trzech sióstr”, powstałą, aby uhonorować ich ciężkie życie. Na końcu książki podobało mi się to, że zostały uwzględnione wszystkie autentyczne postacie, w tym główne bohaterki. Zostały też zamieszczone różne materiały potwierdzające autentyczność tej historii, w tym zdjęcia, które obejrzałam z wielkim zainteresowaniem. Jedno z nich zostało zrobione, kiedy siostry omawiały swoją rzeźbę, o której wspomniano w epilogu. Myślę, że autorka włożyła wiele pracy w napisanie tej książki pomogły jej przy tym rozmowy z Livi, Magdą oraz ich bliskimi. Tak więc na podstawie ich wspomnień i opowieści powstała historia opisana w tej książce, która jest bolesna, trudna, ale i też pełna nadziei i którą przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.

„Trzy siostry” Heather Morris
„Trzy siostry” jest bardzo poruszającą powieścią opowiadającą o odwadze i siostrzanej miłości trzech sióstr, którym przyszło żyć w ciężkich czasach wojennych. Z pewnością zainteresuje ona wszystkich tych, których ciekawią autentyczne historie, w szczególności te związane z obozową tematyką. Nie jest to łatwa książka i wiem, że nie każdy będzie w stanie ją przeczytać, ale ja bardzo się cieszę, że ją poznałam i jeśli tylko interesują Was takie powieści oparte na faktach, to bardzo Was zachęcam do przeczytania „Trzech sióstr”.

„Smak dojrzałych jabłek” Karolina Wilczyńska

Lubicie jesień? Ja nie ukrywam, że ta pora roku nie należy do moich ulubionych, jednak za sprawą niektórych książek stwierdzam, że polubienie jej nie jest niemożliwe. Jedną z nich jest powieść obyczajowa „Smak dojrzałych jabłek” Karoliny Wilczyńskiej, w której nie tylko panuje jesień, ale i można porównać tę porę roku do pewnego etapu w życiu bohaterów tej książki. Jeśli ciekawi Was ich historia, to zapraszam na recenzję!



„Smak dojrzałych jabłek” Karolina Wilczyńska
Lidia, jako dobiegająca do pięćdziesiątki dojrzała kobieta ma poukładane życie i męża lekarza, z którym mieszka w pięknym domu. Wydaje się, że posiada wszystko to, co jest potrzebne do szczęścia, jednak Lidia coraz częściej odczuwa, że czegoś jej brak. Jej mąż całą energię poświęca pacjentom, a jej córka wyprowadziła się do Londynu, dlatego czuje się ona samotna i tęskni za odrobiną uwagi. W końcu Lidia postanawia zrobić coś dla siebie. Jakie zmiany w jej życiu przyniesie wyprowadzka z tego pięknego domu? Czy uda jej się znaleźć szczęście?

Z kolei Witold ma młodą żonę i dwoje dzieci. Kocha swoją rodzinę najbardziej na świecie, jednak ciężko mu pogodzić życie rodzinne z pracą. Sprawia to, że mężczyzna żyje w stresie i frustracji. Pragnie znaleźć spokój i tym sposobem coraz częściej odwiedza swoją samotną osiemdziesięcioletnią ciotkę Bogumiłę. Pewnego dnia poznaje u niej Lidię... Jak dalej potoczy się ta znajomość? Czy ich spotkanie to tylko chwilowe zauroczenie, czy może początek nowego, lepszego rozdziału w życiu?

„Smak dojrzałych jabłek” Karolina Wilczyńska
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są krótkie, opisują losy Lidii, Bogumiły i Witolda, które po jakimś czasie splatają się ze sobą. Każda z tych osób jest inna, Lidia pragnie bliskości i zrozumienia, Witold chce zaznać chwil oddechu, a Bogumiła w swojej samotności potrzebuje towarzystwa. Życie tych trzech osób uświadamia czytelnikowi to, jak ważne są rozmowy w związku oraz wspólnie spędzanie ze sobą chwil, a także towarzystwo drugiej osoby w zwykłym codziennym dniu. Książka ta mówi również o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany, nawet na tym etapie życia, który został w niej porównany do jesieni. Według mnie historia ta zakończyła się szczęśliwie i rozsądnie. Ogólnie myślę, że w powieści tej jest mnóstwo mądrości życiowych i dzięki niektórym dialogom bohaterów, można z niej wynieść wiele przydatnych lekcji. Z kolei jej spokojnie rozwijająca się akcja i panujący w niej jesienny klimat sprawi, że dzięki niej miło spędzicie te jesienne dni.

„Smak dojrzałych jabłek” Karolina Wilczyńska
„Smak dojrzałych jabłek” jest bardzo mądrą i interesującą powieścią obyczajową w sam raz na jesienny wieczór. Na przykładzie bohaterów przypomina ona o tym, jak ważne jest to, aby zadbać o swoje szczęście oraz odnaleźć swoją drogę w życiu. Przypomina również o tym, że bardzo ważne jest to, aby dbać o swoje relacje, które z czasem mogą stać się nijakie. Tak więc, bardzo polecam Wam tę książkę, myślę że warto poznać opisaną w niej historię.

„Dzieci odchodzą w ciszy” Bartek Wojsa

Czy zdarza Wam się sięgać po wstrząsające reportaże? Ja ostatnio miałam okazję taki przeczytać i aż ciężko mi w to uwierzyć, że opisana w nim sprawa wydarzyła się naprawdę, choć swego czasu było o niej głośno. Dlatego dzisiaj mam dla Was recenzję książki „Dzieci odchodzą w ciszy”, której autorem jest dziennikarz Bartek Wojsa. Tak więc, jeśli ciekawi Was ten reportaż, to zapraszam na recenzję.


„Dzieci odchodzą w ciszy” Bartek Wojsa
Książka ta przybliża sprawę ośmioletniego Kamilka z Częstochowy, który był nękany latami, a w ostatnich miesiącach swojego życia także maltretowany przez swoich opiekunów prawnych. Niestety w wyniku poniesionych obrażeń, po trzydziestopięciodniowej walce o życie dziecko zmarło. Wśród wielu osób, w tym rodzina, sąsiedzi, nauczyciele, pracownicy medyczni, a nawet wykwalifikowany personel instytucji pomocowych, nikt nie podejrzewał tego, że w domu rodzinnym Kamilka dzieją się tak okropne rzeczy. Niestety wszyscy zawiedli...

„Dzieci odchodzą w ciszy” Bartek Wojsa
Reportaż ten dzieli się na krótkie rozdziały. Opisuje to, jak doszło do tragedii Kamilka, wyszczególnia również, co musimy zrobić, aby podobne sytuacje nie zdarzyły się w przyszłości. Jak napisałam na wstępie, sprawa Kamilka bardzo mną wstrząsnęła i nie wyobrażam sobie tego, jakim trzeba być człowiekiem, aby tak skatować niewinne dziecko, które w książce tej zostało opisane, że przed tą całą tragedią było wesołe i pełne energii. Nie mogę też zrozumieć bierności osób z bliskiego otoczenia, w tym rodziny mieszkającej z matką i ojczymem Kamilka, którzy z pewnością wiedzieli o tym, co dzieje się u nich w domu, nauczycieli ze szkoły, do której chodził, którzy nie widzieli żadnych niepokojących sygnałów oraz wiele instytucji, w tym sądy, które powinny dokładniej przyjrzeć się całej tej sprawie i odebrać matce Kamilka prawa do opieki nad nim. Ta tragedia nie musiała się zdarzyć. Gdyby nie bierność osób i instytucji, z którymi miał styczność i gdyby nie bagatelizowanie niepokojących sygnałów, (w tym trzy próby ucieczki z domu Kamilka, które powinny dać do myślenia, że nie jest szczęśliwy w swoim domu rodzinnym), są duże szanse na to, że Kamilek nadal mógłby żyć, a z czasem nawet wieść normalne życie zupełnie inne od tej patologii, w której żył przez osiem lat.

„Dzieci odchodzą w ciszy” Bartek Wojsa
„Dzieci odchodzą w ciszy” to bardzo poruszający reportaż dla twardych psychicznie, który naprawdę potrafi złamać. Mimo to uważam, że warto go przeczytać, aby poszerzyć swoją wiedzę na temat krzywd dzieci, które mogą wyrządzać im najbliższe osoby. Takich rodzin z pewnością jest wiele, jednak niestety dobrze potrafią się maskować i udawać, że wszystko jest dobrze. Myślę, że ta książka skłoni do tego, aby jak najszybciej reagować na niepokojące nas sygnały wśród dzieci i nie tylko oraz do tego, abyśmy nie byli bierni tak, jak najbliższe osoby z otoczenia Kamilka.

„Sekret skowronka” Fiona Valpy

Lubicie w książkach dwie płaszczyzny czasowe, mające miejsce w bardzo odległych latach, w których jedna z nich dzieje się w czasach wojennych? Ja bardzo lubię i taką właśnie książką jest „Sekret skowronka” Fiony Valpy. Tak więc, jeśli jesteście ciekawi tego, jaką historię skrywa ta książka o tym tajemniczo-niewinnym, a wręcz przyjemnym tytule, to zapraszam na recenzję!



„Sekret skowronka” Fiona Valpy
Jest 1940 rok. Flora, która jest córką leśniczego, pochodzi ze szkockiej wioski. Niestety życie jej mieszkańców zmienia się na zawsze za sprawą przekształcenia się ich miejsca zamieszkania w bazę konwojów arktycznych Królewskiej Marynarki Wojennej. Z czasem we Florze zakochuje się syn właściciela ziemskiego, ale niestety ich związek skazany jest na porażkę. Czy w tych ciężkich czasach uda im się odnaleźć szczęście?

Po wielu latach, w 1978 roku, piosenkarka Lexie Gordon, czyli dorosła córka Flory, wraca do małej wioski, w której mieszkała jej matka. Z czasem, kiedy poznaje historie swoich rodziców, odkrywa tajemnice skrywane przez jej matkę. Dowiaduje się też tego, że wiele poświęcono dla jej dobra. Czego takiego dowie się Lexie? Czy uda jej się odnaleźć swoje miejsce na świecie?

„Sekret skowronka” Fiona Valpy
W książce tej występują dwie płaszczyzny czasowe. Rok 1940 opisuje losy Flory, które czytałam z wielkim zainteresowaniem, szczególnie wątek miłosny, który nie należał do łatwych. Historia Flory miała tło historyczne i ogólnie była bardzo poruszająca. Ta płaszczyzna czasowa wzbudziła moje większe zainteresowanie niż ta druga, w której akcja działa się w 1978 roku. Te bardziej współczesne czasy opisywały losy Lexie, która próbowała dowiedzieć się więcej o swoich rodzicach, szczególnie ojcu, o którym wiedziała niewiele. Ogólnie ta książka zawiera bardzo ciekawą historię pełną rodzinnych tajemnic. Panuje w niej małomiasteczkowy klimat i nie brakuje wątków miłosnych, a także tych związanych z przyjaźnią. Jak dla mnie, opowieść ta zakończyła się dobrze pomimo smutnej historii z przeszłości. Tak więc przygodę z tą powieści uważam za udaną i mogę zaliczyć ją do grona pięknych książek z historią w tle.

„Sekret skowronka” Fiona Valpy
„Sekret skowronka” jest piękną powieścią mająca tło historyczne, pełną rodzinnych tajemnic, których odkrycie domyka wszystkie niewyjaśnione sprawy z przeszłości. Mimo szczęśliwego zakończenia, według mnie nie należy ona do wesołych, ale ostatecznie uważam, że warto poznać tę piękną historię. Tak więc bardzo Wam ją polecam, myślę, że pozostanie ona z Wami na długo.

„Sekret skowronka” Fiona Valpy



„Śladami zatartych wspomnień” Katarzyna Wolwowicz

Kto z Was kojarzy Ruperta Ogrodnika? Ja poznałam go z książki „Śladami twojej krwi” Katarzyny Wolwowicz i po przeczytaniu jej stwierdziłam, że chcę kontynuować tę znajomość, więc postanowiłam przeczytać drugą część cyklu o tym panu. Tak więc dzisiaj zapraszam Was na recenzję thrillera psychologicznego „Śladami zatartych wspomnień”. Zobaczmy zatem, jakie wrażenia wywarła na mnie ta książka!


„Śladami zatartych wspomnień” Katarzyna Wolwowicz
Przy porządkowaniu domu po swoim zmarłym dziadku, Rupert przypadkowo znajduje skrytkę, w której jest list napisany kilkadziesiąt lat temu. Nadawca przyznaje się w nim do tego, że zabił rodziców Ruperta, którzy jego zdaniem zasłużyli na tę śmierć. Zszokowany mężczyzna nie wie, co ma myśleć o tym liście, bo do tej pory był tego pewien, że jego rodzice zginęli w wypadku. Postanawia rozpocząć własne śledztwo, aby odkryć prawdę. Czy mu się to uda? Czy ci, którzy znają prawdę, nadal żyją?

Tymczasem Roksana, czyli córka Ruperta, która zapewnia go, że prowadzi normalne i ustabilizowane życie, postanawia zamieszkać w Szklarskiej Porębie. Ma ona swoje plany wobec ojca, które zamierza zrealizować. Dodatkowo niespodziewanie odzywa się do niej mężczyzna, który stał za zabójstwem drugiej żony Ruperta. Składa on jej propozycję nie do odrzucenia... Do czego posunie się Roksana, aby osiągnąć swój cel?

„Śladami zatartych wspomnień” Katarzyna Wolwowicz
W książce tej występują dwie płaszczyzny czasowe. Czasy teraźniejsze opisują losy Ruperta, który próbuje dowiedzieć się tego, co tak naprawdę stoi za śmiercią jego rodziców oraz Roksany, która w okrutny sposób chce osiągnąć swój cel. Z kolei czasy przeszłe, opisują losy rodziców Ruperta, a w szczególności to, co doprowadziło do ich śmierci. Podczas czytania jest też dużo wspomnień z dzieciństwa Ruperta, czego nie było w pierwszej części. Ta część głównie skupia się na jego dzieciństwie i najbliższej rodzinie. Czasami też występują nawiązania do pierwszej części, dlatego myślę, że lepiej poznać poprzedni tom, aby lepiej zrozumieć całą historię opisaną w tej książce. Ten thriller czyta się szybko, śledztwo, które prowadzi Rupert oraz wątki związane z jego życiem osobistym mocno mnie wciągnęły. Z kolei przebiegłe i bezlitosne działania Roksany wzbudzały moje zainteresowanie i nie mogłam doczekać się tego, aż zostanie zdemaskowana. Końcówka książki była dla mnie pełna wrażeń i zaskoczeń, jednak zakończenie pozostało otwarte. Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na kolejną część.

„Śladami zatartych wspomnień” Katarzyna Wolwowicz
„Śladami zatartych wspomnień” jest thrillerem psychologicznym, który pochłania, podczas czytania wzbudza zainteresowanie, a na końcu zaskakuje, czyli według mnie ma wszystko to, co powinien mieć dobry thriller. Jeśli lubicie książki, w których tajemnice z przeszłości wychodzą na jaw, a główni bohaterowie za wszelką cenę próbują je rozwikłać, to ta książka będzie dla Was idealna. Jednak w pierwszej kolejności polecam przeczytać poprzednią część, myślę że jedna i druga pochłonie Was równie mocno jak mnie!

„Śladami zatartych wspomnień” Katarzyna Wolwowicz

„Ezoteryka dla rozważnych.” Katarzyna Południak

Czy interesujecie się ezoteryką i tym jakie może mieć znaczenie w życiu? Powiem szczerze, że ja trochę tak, dlatego zawsze ciągnie mnie do poradników opisujących takie tematy i dzisiaj mam dla Was recenzję takiej właśnie książki, jaką jest „Ezoteryka dla rozważnych” Katarzyny Południak. Zatem, jeśli jesteście ciekawi tej książki, to zapraszam na recenzję!


„Ezoteryka dla rozważnych.” Katarzyna Południak
Książka ta opisuje tajemniczy świat, w którym nieznane spotyka się z racjonalnym. Napisana jest ona przez autorkę, która studiowała fizykę, a także przez lata pracowała jako psycholożka kliniczna. W swojej książce udowadnia, że ezoteryka wcale nie musi być wyzwaniem dla wątpiących. Dzięki tej książce można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy związanych z horoskopami, które z pewnością czytają osoby podchodzące do takich tematów sceptycznie. Można także poszerzyć swoją wiedzę na temat tarota, o którym zapewne każdy słyszał lub o numerologii, za pomocą której można wyliczyć liczby, które odgrywają dużą rolę w życiu. Dzięki tej książce można również dowiedzieć się tego co to są reiki i runy, o których nie wiedziałam wcześniej zbyt wiele. Za sprawą tej książki można też poznać różne kamienie i ich właściwości (sama niedawno zaczęłam nosić na ręce tygrysie oko). Oprócz tego można poczytać o intuicji i rytuałach, które mogą mieć wpływ na nasze życie.

„Ezoteryka dla rozważnych.” Katarzyna Południak
Poradnik ten napisany jest w prosty i zrozumiały sposób, występują w nim interesujące rozdziały, podrozdziały, a najważniejsze zagadnienia są wyszczególnione pogrubioną czcionką. Styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu, czasami nawet bywał zabawny. Podczas czytania występowały fajne porównania zjawisk ezoterycznych do różnych aplikacji np. Wenus, która ma wpływ na sprawy sercowe została porównana do Tindera, albo jakaś inna planeta mająca wpływ na sprawy zawodowe do LinkedIn. Bardzo spodobał mi się taki luźny sposób, w jaki autorka podchodzi w tej książce do zagadnień ezoterycznych. Podobało mi się również to, że zostały opisane przykłady różnych osób, których życie lub trudna sytuacja, w której się znaleźli, zmieniły się dzięki kartom tarota, runom, czy numerologii. Fajnie też zostały opisane kamienie i ich właściwości, które ostatnimi czasy noszę jako biżuterię. Myślę, że ich działanie związane jest bardziej z efektem placebo niż z jakąś mocą. Jednak, jeśli komuś dzięki temu mają one pomóc, to noszenie ich bardzo fajnym pomysłem.

„Ezoteryka dla rozważnych.” Katarzyna Południak
„Ezoteryka dla rozważnych” jest według mnie bardzo fajnie i ciekawie napisanym poradnikiem, za pomocą którego można bardziej poznać ezoterykę. Są w nim dokładnie opisane wszystkie najważniejsze zagadnienia, które mogą pomóc w zrozumieniu sytuacji, w której się znajdujemy. Mogą one również wskazać właściwą drogę lub nakierować na podjęcie odpowiedniej decyzji. Myślę, że ten, kto przeczyta tę książkę, nie będzie patrzył na ezoterykę jak na czarną magię, tylko jak na ciekawe zjawisko, które może pomóc w życiu, a nawet jeśli nie pomoże, to z pewnością nikomu nie zaszkodzi.

„W świetle księżyca” Jeannette Walls

Od jakiej książki ostatnio trudno Wam się było oderwać? W moim przypadku była to powieść „W świetle księżyca” Jeannette Walls, która przeniosła mnie do Wirginii, do początku dwudziestego wieku. Jeśli jesteście ciekawi tej książki oraz tego co sprawiło, że aż tak pochłonęła mnie, to zapraszam na recenzję!



„W świetle księżyca” Jeannette Walls
Sallie jest córką Diuka, który jest najpotężniejszym człowiekiem w małym miasteczku Caywood. Pewnego dnia dochodzi do tragicznego wypadku, z udziałem jej młodszego brata, którego winna była Sallie. Po tym zdarzeniu zostaje ona odrzucona przez swojego ojca i przez dziewięć lat mieszka ze swoją ciocią. Po tym czasie wraca do domu, aby odzyskać swoje miejsce w rodzinie. Sallie ma również nadzieję, że uda jej się stawić czoła mrocznym sekretom i wewnętrznym konfliktom. Oprócz tego zostaje ona odważną i niepokorną przemytniczką alkoholu. Jak Sallie poradzi sobie w świecie zdominowanym przez mężczyzn? Czy uda jej się znaleźć własną drogę w tych niepewnych czasach?

„W świetle księżyca” Jeannette Walls
W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Narratorem jest Sallie, która w ciekawy sposób opowiada swoją historię pełną wrażeń. Jest ona bardzo odważną osobą, której przyszło żyć w Wirginii w czasach prohibicji. Zaimponowała mi ona tym, że dzielnie próbowała przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu, szukała sprawiedliwości oraz własnej drogi. Nie poddawała się mimo wielu napotykanych problemów w świecie, który był zdominowany przez mężczyzn. W tym wszystkim prześladowała ją nieprzyjemna przeszłość, z którą musiała jakoś żyć.

Historia opisana w tej książce dzieli się kilka na części. Podobało mi się to, że każda z nich kończyła się bardzo szokującym wydarzeniem, które doprowadzało do zwrotu akcji i burzyło spokojne życie bohaterów. Po każdym z tych wydarzeń nie wiadomo było czego spodziewać się w dalszej historii i to sprawiało, że książka ta budziła moje zainteresowanie i trudno było mi się od niej oderwać. Tak więc posiada ona wiele wątków obyczajowych, opisuje skomplikowane relacje rodzinne, związane z odrzuceniem, zawieraniem małżeństw w tamtych czasach (najczęściej z rozsądku). Można w niej również spotkać wątek opisujący nielegalny handel alkoholem w tamtych czasach. Cała historia opisana w tej książce pokazuje to, jak życie potrafi być nieprzewidywalne i trzeba się dostosować do zmian, jakie nam ono narzuca.

„W świetle księżyca” Jeannette Walls
„W świetle księżyca” jest powieścią, która uzależnia ze względu na ciekawe wątki obyczajowe, których tłem jest Wirginia w czasach prohibicji. Podczas czytania trudno było mi się oderwać od tej książki i żałuję, że ta historia dobiegła już końca. Jeśli szukacie powieści, która Was pochłonie i nie będziecie mogli się na niczym innym skupić, póki jej nie skończycie, to ta historia będzie dla Was w sam raz!

„W świetle księżyca” Jeannette Walls

„Fala” Katarzyna Wolwowicz

Jaka jest Wasza ulubiona seria kryminalna? W ostatnim czasie moją ulubioną stała się seria z komisarz Olgą Balicką Katarzyny Wolwowicz. Kied...