„Mówił na nią Słońce” Natalia Waszak-Jurgie

Jak mówią na Was wasi przyjaciele? Ja nie mam żadnego konkretnego pseudonimu, ale za to ostatnio wpadła w moje ręce pewna powieść „Mówił na nią Słońce” Natalii Waszak-Jurgiel, w której bohaterka została nazwana przez swojego przyjaciela „Słońcem”, który po utracie pamięci niestety już o niej nie pamiętał... Jeśli jesteście ciekawi więcej na temat tej książki, to zapraszam na recenzję!


„Mówił na nią Słońce” Natalia Waszak-Jurgiel
Michał traci pamięć w wyniku nieszczęśliwego wypadku. W szpitalu czuwa przy nim Iga, której nie pamięta, jednak dziewczyna twierdzi, że przed wypadkiem byli najlepszymi przyjaciółmi, których łączyła wyjątkowa więź. Z czasem Michał zaczyna dostrzegać, że Iga zaczyna go fascynować jako kobieta i nie może tego zrozumieć, że łączyła ich tylko przyjaźń. W międzyczasie w snach zaczynają powracać do niego fragmenty przeszłości, których nie może zrozumieć... Czy Michał odzyska kiedyś pamięć i przypomni sobie piękne chwile spędzone z Igą?

„Mówił na nią Słońce” Natalia Waszak-Jurgiel
W książce tej występują rozdziały napisane z perspektywy Michała oraz Igi. Występuje w nich narracja pierwszoosobowa. W rozdziałach tych są też wątki opisujące wspomnienia z przeszłości, która łączyła głównych bohaterów przed wypadkiem Michała. Była to piękna przyjaźń, której może pozazdrościć wiele osób, może i był ten wątek trochę przewidywalny, bo wiedziałam, jak się zakończy, ale mimo to czytałam go z wielką przyjemnością. Motyw związany z utratą pamięci był dla mnie bardzo ciekawy i do ostatniej strony nie było wiadomo, co tak dokładnie wydarzyło się przed wypadkiem, dzięki czemu książka ta wzbudzała moją ciekawość i coraz bardziej ją pochłaniałam. Zakończenie bardzo mi się podobało, według mnie wszystko skończyło się tak, jak powinno, a niejasne sytuacje zostały wyjaśnione.

„Mówił na nią Słońce” Natalia Waszak-Jurgiel
„Mówił na nią Słońce” jest piękną powieścią obyczajową dla tych, co lubią wątki związane z przyjaźnią oraz miłością. Bardzo miło spędziłam czas z tą książką i cieszę się, że mogłam poznać tę piękną historię. Tak więc bardzo polecam Wam tę powieść, utrata pamięci głównego bohatera sprawi, że do końca będziecie ciekawi tego jak zakończy się ta cała trudna, choć piękna historia!

„W tym miejscu śpiewają potwory” Catherine Reiss

Lubicie książki, w których ucieka się z jednej pułapki w drugą, z której nie ma już wyjścia? Ja nawet lubię, choć są to zazwyczaj przerażające historie i taką właśnie książką jest thriller „W tym miejscu śpiewają potwory” autorki Catherine Reiss. Jeśli jesteście ciekawi tego, w jakim miejscu śpiewają tytułowe potwory, to zapraszam na recenzję!


„W tym miejscu śpiewają potwory” Catherine Reiss
Przerażona Rosanna postanawia w pośpiechu opuścić swój dom. Zabiera ze sobą swoje nastoletnie dzieci i wraz z nimi udaje się w daleką podróż. W czasie tej podróży lądują w pensjonacie na odludziu, gdzie dzieją się dziwne rzeczy... Jedną z nich jest hipnotyzujący śpiew, który nocą unosi się w powietrzu. W tym samym czasie Max, czyli mąż Rosanny, kiedy dowiaduje się o zniknięciu swojej rodziny, próbuje ją odnaleźć. Przy okazji odkrywa, że rzeczywistość skrywa coś bardzo przerażającego. Czy Max zdoła odnaleźć swoją rodzinę? Dlaczego Rosanna postanowiła nagłe uciec?

„W tym miejscu śpiewają potwory” Catherine Reiss
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, a cała opisana historia podzielona jest na trzy części. Według mnie ma ona dużą objętość (liczy ponad 540 stron), jednak czyta się ją błyskawicznie. Styl pisania autorki potrafi zainteresować, bo podczas czytania występują ciekawe dialogi, intrygujące miejsca oraz interesujący bohaterowie. W książce tej występuje takie zjawisko jak metafizyka, które bardzo intryguje i jednocześnie przeraża. Oprócz tego, podczas czytania można spotkać wątek związany z sektą, który również jest mocno ciekawy. Tytułowe miejsce, w którym śpiewają potwory, było dla mnie straszne i nie chciałabym do niego trafić. Występowały w nim zjawiska tajemnicze i abstrakcyjne, które ciężko wyjaśnić logicznie. Ogólnie nie przepadam za takimi rzeczami w książkach, jednak w tym thrillerze autorka tak to opisała, że wzbudzało to moją ciekawość i do ostatniej strony byłam ciekawa tego, czy bohaterom książki uda się z niego wyjść. Zakończenie było dla mnie zaskakujące, a wszystkie niejasne sprawy zostały wyjaśnione.

„W tym miejscu śpiewają potwory” Catherine Reiss
„W tym miejscu śpiewają potwory” jest ciekawym i bardzo mrocznym thrillerem, który można uznać za horror. Książka ta jednocześnie ciekawiła mnie, jak i przerażała. Tak więc, jeśli lubicie się bać, interesuje Was metafizyczny świat lub miejsca, z których nie można się wydostać, to ta książka będzie dla Was w sam raz!

„Kamienica pszczół” Natasza Socha

Czy interesują Was pszczoły? Mnie tak średnio zawsze interesowały, ale kiedy w moje ręce wpadła książka opisująca losy kobiet, które przypominają życie pszczół i mają swoją „królową”, stwierdzam, że to bardzo interesujące owady. Tak więc dzisiaj mam dla Was recenzję takiej właśnie książki, czyli „Kamienica pszczół” Nataszy Sochy. Zatem zapraszam do czytania!


„Kamienica pszczół” Natasza Socha
Alicja, czyli milcząca kobieta z tajemniczą przeszłością mieszka w trzypiętrowej kamienicy, w której stworzyła bezpieczną przystań dla kobiet. Z czasem wprowadzają się do niej kobiety, które różnią się od siebie oraz mają też coś do ukrycia... Kamienica zaczyna przypominać strukturę ula, w którym Alicja jest królową, ponieważ to ona nadaje temu miejscu rytm i to do niej zwracają się o pomoc pozostałe mieszkanki. Oprócz tego Alicja chroni je oraz kontroluje. W kamienicy tej wszystko na swoje miejsce jednak zmiany budzą niepokój. Z czasem wychodzą na jaw traumy mieszkających tam kobiet, ich złe wspomnienia oraz zdradliwa przeszłość. Jakie tajemnice skrywają i co się stanie jeśli wyjdą na jaw? Czy kobiety te faktycznie znalazły w tej kamienicy schronienie, czy może wpadły w pułapkę? Czy Alicja zdoła im pomóc?

„Kamienica pszczół” Natasza Socha
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, a na początku znajduje się ciekawy prolog o pszczołach, który fajnie wprowadza do całej tej historii. Na przykładzie kobiet mieszkających w kamienicy można poznać życie pszczół. Każda z nich jest inna i skrywa różne ciekawe historie. Alicja, która w tej całej opowieści pełni funkcję „królowej pszczół” również jest ciekawą i tajemniczą postacią. Myślę, że po przeczytaniu tej książki pewnie większość osób stwierdzi, że chciałoby, aby w ich życiu pojawiła się taka Alicja, która nad wszystkim czuwa i pomaga w trudnych sytuacjach. Tak więc w tej książce zostało opisanych wiele problemów życiowych, które mogą zdarzyć się każdemu i wydają się nie do rozwiązania. Został również pięknie opisany wątek przyjaźni, który uświadamia to, że fajnie jest mieć kogoś, na kogo zawsze można liczyć. Zakończenie książki bardzo mi się spodobało i według mnie świetnie domknęło całą tę opowieść.

„Kamienica pszczół” Natasza Socha
„Kamienica pszczół” jest bardzo ciekawą powieścią obyczajową opowiadającą o przyjaźni, rozwiązywaniu problemów oraz skrywanych tajemnicach. Na przykładzie bohaterek tej książki można również poznać życie pszczół. Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę, jej oryginalność potrafi zaciekawić, a jej piękne wydanie, które na żywo jest jeszcze piękniejsze, z pewnością zachwyci każdego!

„Tajemnica położnej” Emily Gunnis

Lubicie książki, w których tajemnice sprzed wielu lat prowadzą w przyszłości do wielu tragedii? Mnie zawsze takie historie mocno ciekawią i taką właśnie książką jest „Tajemnica położnej” Emily Gunnis, której recenzję mam dzisiaj dla Was. Jak już można się domyślić po tytule, tę tajemnicę skrywa pewna położna... Jeśli jesteście ciekawi więcej na temat tej książki, to zapraszam do czytania!


„Tajemnica położnej” Emily Gunnis
Jest rok 1969. W posiadłości Yes Tree Manor, która należy do rodziny Hamiltonów, trwają przygotowania do sylwestrowego przyjęcia. W tym czasie znika mała córeczka właścicieli tej posiadłości Alice. Podejrzanym za jej zniknięcie staje się Bobby James, czyli młody pomocnik, który po raz ostatni ją widział. Chłopak twierdzi, że jest niewinny, jednak nikt mu nie wierzy. Co się stało z Alice? Dlaczego tak nagle zniknęła? 

W obecnych czasach trwają prace związane z modernizacją Yes Tree. Zajmuje się nimi architektka Willow James. Podczas tych prac odkrywa, że ziemie tej posiadłości skrywają pewną tajemnicę. Willow próbuje odkryć przeszłość tego miejsca i przy okazji odkrywa dużo powiązań i nieprawości. Niestety w tym czasie znika kolejne dziecko, a wydarzenie to przypomina bardzo historię sprzed lat, kiedy to zniknęła Alice. Willow zdaje sobie sprawę, że nie może dopuścić do tego, aby historia się powtórzyła. Czy uda jej się rozwiązać zagadkę sprzed lat? Dlaczego po latach w podobny sposób zaginęło kolejne dziecko? 

„Tajemnica położnej” Emily Gunnis
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Z początku nie wiedziałam, o co w niej chodzi, bo rozdziały były napisane w punku widzenia wielu bohaterów, a akcja działa się w trzech płaszczyznach czasowych, czyli w roku 1946, 1969 i 2017. Ten ostatni opisuje czasy współczesne. Na szczęście po kilku rozdziałach odkryłam na pierwszej stronie książki drzewo genealogiczne rodu Hamiltonów i położnej, które bardzo ułatwiło mi zrozumienie tego, jakie powiązania są między bohaterami. Kiedy już to odkryłam, historia opisana w tej powieści zaczęła ciekawić mnie z każdym rozdziałem coraz bardziej, aż doszło do tego, że trudno mi się było od niej oderwać. W książce tej został opisany bardzo interesujący motyw zaginięcia, który powtarza się po wielu latach oraz motyw tajemnicy, która doprowadziła do wszystkich nieprzyjemnych zdarzeń. Historia ta świetnie opisuje to, jak jedno wydarzenie może wpłynąć na całe życie wielu osób i jego konsekwencje ciągną się z kolejnego pokolenia na pokolenie. Oprócz tego, za pomocą tej książki dokładnie został opisany zawód położnych, które pomagały przy porodach już na początku XX wieku oraz to jak były one odbierane przez lekarzy. Tak więc historia ta według mnie była mega ciekawa, zaskakująca, a czasami nawet szokująca. Zakończenie było dla mnie wzruszające i ogólnie satysfakcjonujące.

„Tajemnica położnej” Emily Gunnis
„Tajemnica położnej” jest świetnym thrillerem, który posiada wiele wątków obyczajowych. Myślę, że przypadnie on do gustu osobom lubiącym powieści obyczajowe, a także thrillery sensacyjne. Mnie ta historia mocno pochłonęła, jej trzy płaszczyzny czasowe potrafiły bardzo zaciekawić, a motywy zaginięcia oraz tajemnicy sprawiły, że trudno było mi od niej oderwać. Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę, myślę, że Was pochłonie równie mocno jak mnie!

„Tajemnica położnej” Emily Gunnis



„Stewardesa” Chris Bohjalian

Co najlepiej czytać upalnym latem, kiedy te wakacyjne, czy też urlopowe, dni spędza się w domu? Ja postanowiłam w takiej sytuacji sięgnąć po książkę o pewnej stewardesie, która nie tylko podróżuje po świecie, ale i lubi sobie zaszaleć. W dodatku jest to thriller, którego opis wskazuje na to, że nie brak w nim wrażeń ani nudy! Tak więc dzisiaj mam dla Was recenzję książki „Stewardesa” Chrisa Bohjaliana. Zobaczmy zatem, jakie wywarła na mnie wrażenie!


„Stewardesa” Chris Bohjalian
Cassie jest samotną singielką, która pracuje jako stewardesa. Pewnego ranka budzi się w hotelowym pokoju obok Alexa, którego poznała poprzedniej nocy. Nagle zauważa kałużę krwi na białym prześcieradle. Cassie uświadamia sobie, że on nie żyje, jednak boi się zadzwonić na policję. Postanawia w tej sytuacji kłamać... Ze strachu kłamie ona innych stewardów, pilotów w furgonetce, agentów FBI i wiele innych osób. Czy w końcu powie komuś prawdę o tym co się wydarzyło w hotelowym pokoju, czy będzie już za późno? Kto i dlaczego zabił Alexa? 

„Stewardesa” Chris Bohjalian
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Historia ta dzieli się na części, które mają swoje rozdziały. Pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał i do końca byłam ciekawa tego, kto zabił Alexa. Niestety książkę tę czytało mi się trochę opornie, być może to styl pisania autorka nie trafił w mój gust. Według mnie bardzo wolno toczyła się akcja, czasami wręcz wlokła, przez co trochę nudziłam się trakcie czytania. Dużo było zbędnych opisów, myślę, że jakby się je streściło, to ta książka byłaby mniej męcząca. Jej zakończenie trochę trzymało mnie w napięciu, było niepewne i nawet zaskakujące, co mi się spodobało, bo dzięki temu mam świadomość, że całej tej grubej książki nie przeczytałam na marne. 

„Stewardesa” Chris Bohjalian
„Stewardesa” jest thrillerem z ciekawą fabułą, który jednych może zaciekawić, drugich nie. Nie jest to książka, którą pochłania się na raz, czyta ją się powoli, co w jednych może bardziej wzbudzić ciekawość, a drugich może zmęczyć. Mnie niestety to zmęczyło, tak więc, lepiej samemu wyrobić sobie zdanie o tej książce.

„Stewardesa” Chris Bohjalian

„A las pamięta” Magdalena Wojtkiewicz

Czy zastanawialiście się kiedyś, o jakich wydarzeniach musi pamiętać jakikolwiek las i czego był świadkiem? Z pewnością o wielu rzeczach nawet nie mamy pojęcia. Kiedy zobaczyłam książkę „A las pamięta” Magdaleny Wojtkiewicz, od razu chciałam poznać historię tytułowego lasu, tym bardziej że wiedziałam, że jest to książka, której akcja dzieje się na historycznym tle. Tak więc, nie przedłużając, zapraszam na recenzję!


„A las pamięta” Magdalena Wojtkiewicz
Jest rok 1940. Julianna zostaje wysiedlona ze swojego rodzinnego domu, a stoi za tym jej rówieśniczka Niemka Ines von Schultz, która jest żoną brutalnego Strumbannführera Brunona von Schultza. Oprócz tego Julianna zostaje „damą do towarzystwa” Ines oraz jej osobistą służącą i tym samym mieszka w przejętym dworku. Jako działaczka ruchu partyzantów, postanawia zdobyć zaufanie Niemki i wyciągnąć od niej cenne informacje. Z czasem udaje im się zaprzyjaźnić. Do czego doprowadzi ta znajomość? Czy Juliannie uda się pomóc swoim przyjaciołom z ruchu partyzantów zdobytymi informacjami?

„A las pamięta” Magdalena Wojtkiewicz
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Czyta się ją szybko, bo opisana historia, która ma historyczne tło, jest bardzo ciekawa i szokująca. Akcja dzieje w okupowanej Polsce, czyli w ciężkich czasach, które autorka za pomocą tej książki dokładnie przybliżyła. Podczas czytania było dużo scenek pełnych emocji, bólu i cierpienia. Główni bohaterowie wzorowani byli na prawdziwych postaciach, czyli pradziadkach autorki, o czym wspomina ona o tym w posłowiu. W tej książce nie zabrakło wątku miłosnego, który, jak można się domyślić, nie był łatwy ze względu ona panujące czasy. Był on piękny i interesujący, jednak według mnie przebił go wątek związany z nietypową przyjaźnią między Julianną i Ines, który był dla mnie bardziej interesujący. Zakończenie książki było pełne wielu ofiar śmiertelnych i nieprzyjemnym zdarzeń, tak więc było ono bardzo emocjonujące, jednak na szczęście sam finał był jak dla mnie satysfakcjonujący.

„A las pamięta” Magdalena Wojtkiewicz
„A las pamięta” jest piękną poruszającą powieścią z historią w tle. Dokładnie przybliża ona czasy wojenne, w których przyszło żyć bohaterom książki, czyli młodym ludziom, którzy zamiast korzystać z życia, musieli stawiać czoła niemieckiej agresji. Tak więc, jeśli lubicie książki, których akcja dzieje się w czasach wojennych, to ta powieść z pewnością Was zainteresuje. Ze mną historia ta pozostanie na pewno na długo.



„Dwa kilogramy szczęścia” Michalina Kowolik

Lubicie książki, do których idealnie pasuje powiedzenie „stara miłość nie rdzewieje”? Ja bardzo lubię, choć to trochę banalny wątek i wiadomo, jak się skończy. Jednak zazwyczaj taka powieść swoją piękną i czasami poruszającą historią tak wciąga, że pozostaje ze mną na długo. Taką właśnie książką jest „Dwa kilogramy szczęścia” Michaliny Kowolik, na której recenzję Was dzisiaj zapraszam!


„Dwa kilogramy szczęścia” Michalina Kowolik
Rodzina Zoji zaczyna rozpadać się, kiedy umiera jej ojciec. Matka nie może pogodzić się z tą starą, brat ucieka od problemów, a dziadek wymaga coraz większej opieki. Mimo wszystko Zoja stara się jakoś żyć. W tych trudnych chwilach bardzo pomocny okazuje się przyjaciel jej brata Przemek. Z czasem rodzi się między nimi uczucie, jednak niestety ich miłość zostaje wystawiona na próbę i w związku z tym rozpada się ich związek. Mijają lata i tak przez trzynaście lat nie mają ze sobą kontaktu. Po tym czasie oboje ułożyli sobie życie po swojemu. Zoja przestała już wierzyć w miłość i szczęśliwe zakończenie. Jednak wraz z powrotem do miasteczka Przemka, wracają też dawne uczucia oraz stare rany. Czy uda im się wyjaśnić dawne nieporozumienie, które doprowadziło do rozstania? Czy zdołają sobie wybaczyć i tym samym dadzą sobie drugą szansę?

„Dwa kilogramy szczęścia” Michalina Kowolik
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały napisane są przemiennie z punktu widzenia Zoji i Przemka. W tych rozdziałach występują też dwie płaszczyzny czasowe, czyli zdarzenia mające miejsce trzynaście lat wcześniej i te, które mają miejsce w teraźniejszości. Oprócz pięknego wątku miłosnego, który odrodził się po tylu latach, książka ta porusza też inne wątki i poważne problemy związane z alkoholizmem, stratą najbliższych, czy bolesnym rozstaniem. Tak więc, podczas czytania okazało się, że jest to bardzo emocjonalna i poruszająca książka. Główna bohaterka naprawdę nie miała łatwego życia, jednak na szczęście zawsze mogła liczyć na pomoc przyjaciół i te wątki związane z przyjaźnią też czytałam z wielką przyjemnością. Ogólnie książkę tę szybko się czyta, jej bohaterzy, nawet ci drugoplanowi byli ciekawi i większości z nich nie dało się nie polubić. Cała ta historia pomimo smutnych zdarzeń i problemów była piękna i dała nadzieję na to, że w końcu może nadejść szczęście, na które tak długo się czekało i traciło nadzieję, że kiedyś jeszcze nadejdzie. 

„Dwa kilogramy szczęścia” Michalina Kowolik
„Dwa kilogramy szczęścia” jest piękną poruszającą powieścią obyczajową z bardzo ładną okładką, która tak naprawdę w pierwszej kolejności mnie do siebie przyciągnęła. Książka ta porusza wiele poważnych życiowych problemów, trudnych wyborów, a także mówi o tym, że prawdziwa miłość zawsze zwycięża pomimo trudności spotkanych po drodze. Tak więc, jeśli lubicie takie klimaty, to bardzo polecam Wam tę książkę!

„Zaszłość” Rafał Glina

Znacie serię kryminalną z komisarzem Jackiem Okońskim, której autorem jest Rafał Glina? Ja miałam to szczęście, że poznałam wszystkie trzy części tej serii i dzisiaj mam dla Was recenzję najnowszej z nich, czyli „Zaszłość”. Zobaczmy zatem, wokół jakiego śledztwa toczy się akcja w tej książce i jakie wywarła na mnie wrażenie!


„Zaszłość” Rafał Glina
Pewnego dnia komisarz Okoński dostaje za zadanie wyjaśnienie okoliczności śmierci pasjonata starych fotografii. Mężczyzna został znaleziony martwy, a ślady związane z jego śmiercią prowadzą do uznanej niemieckiej pani adwokat, która od lat pomaga ofiarom nazistowskich prześladowań. Prawdopodobnie jako ostatnia widziała go żywego, kiedy przyjechała na spotkanie z nim dotyczące pewnej starej fotografii podpisanej „Suchań 1946”. Jaką tajemnicę ukrywa to zdjęcie i czemu pasjonat starych fotografii został zamordowany? Co takiego wydarzyło się w okolicach Suchania podczas wojny? W dodatku mija rok od sprawy z Dusicielem, a policja w Suchaniu próbuje dowiedzieć się tego, dlaczego ktoś chciał zabić nowego właściciela domu Adriana Czyżewskiego... 

„Zaszłość” Rafał Glina
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, a rozdziały są bardzo długie. Tak jak poprzednie książki z tej serii, tę szybko pochłonęłam. Bardzo złożone śledztwo dotyczące starej fotografii, było dla mnie ciekawe, być może dlatego, że lubię czytać książki nawiązujące do drugiej wojny światowej. Interesujące dla mnie również było drugie śledztwo, które toczyło się wokół sprawy sprzed roku, znanej z poprzednich części, dlatego myślę, że lepiej mieć je za sobą, aby lepiej zrozumieć całą fabułę. Całą tę skomplikowaną kryminalną historię łączącą te obie sprawy oceniam jako bardzo złożoną, nieprzewidywalną oraz tajemniczą. Tak więc ciekawie spędziłam czas z tą książką, bo dostarczyła mi dużo wrażeń.

„Zaszłość” Rafał Glina
„Zaszłość” jest ciekawym kryminałem, w którym przeszłość ta dalsza, jak i bliższa, daje nagle o sobie znać. Myślę, że przypadnie ona do gustu czytelnikom lubiącym wielowątkowe i bardzo skomplikowane historie kryminalne. Tak więc, polecam Wam tę książkę, z pewnością dzięki niej przeżyjecie bardzo interesującą kryminalną przygodę!

„Sekretny język kotów” Susanne Schötz

Znacie koci język? Przez długi czas myślałam, że jest on prosty, a jedyny dźwięk, jaki koty wydają, to zwykle „miau”. Jednak kiedy zostałam kocią mamą, zobaczyłam, że „miau” ma różne brzmienia, zależne od potrzeb kota. Świetnie opisuje to książka „Sekretny język kotów” autorki Susanne Schötz. Tak więc, jeśli jesteście jej ciekawi, to zapraszam na recenzję!


„Sekretny język kotów” Susanne Schötz
Poradnik ten pomaga nam zrozumieć język kotów, które miauczą, fukają i ogólnie wydają mnóstwo odgłosów. Te dźwięki mają różną tonację i natężenie. Co takiego koty chcą nam tym sposobem przekazać? Z pewnością ich miauczenie, warczenie i syczenie nie jest przypadkowe. Autorka tej książki, która jest profesorem fonetyki, realizując przez wiele lat na szwedzkim Uniwersytecie program badawczy, udowodniła to, że koty używają komunikacji werbalnej i między sobą, i w relacjach ze swoimi opiekunami. Tak więc, dzięki tej książce można dowiedzieć się tego, jak rozszyfrować język swojego kota, lepiej poznać komunikaty sygnalizowane przez kota, a także, to kiedy kot chce być głaskany przez swojego opiekuna lub pragnie samotności.

„Sekretny język kotów” Susanne Schötz
Według mnie z książki tej można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o komunikacji kotów z innymi kotami i z opiekunami. Podczas czytania podobało mi się to, że znajduje się w niej wiele opisów i oznakowań fonetycznych odgłosów wydawanych przez koty w różnych sytuacjach. Dla tych, co mają problemy z ich odczytywaniem, dobrze sprawdzi się w przypadku tej książki audiobook, w którym lektor fajnie odczytuje kocie miauki i inne odgłosy. Myślę, że ta książka z pewnością zaskoczy osoby, które mało wiedzą o kotach. Będzie przydatna świeżym kocim rodzicom lub tym, co myślą o adopcji kotów. Mnie ta książka zbytnio nie zaskoczyła, bo od dziewięciu lat mieszkam z kotem i nauczyłam się już, co oznacza jaki typ miauczenia, np. wiem kiedy, się ze mną wita, kiedy jest zdenerwowany, głodny, kiedy chce wyjść na dwór, kiedy mi pyskuje i kiedy chce się po prostu poprzytulać. Właśnie takie sytuacje bardzo obrazowo były opisane w tej książce. Z wielką przyjemnością czytałam o kotach autorki, która na ich przykładzie opisywała zachowanie i język kotów, czyli różnego rodzaju miauknięcia i prychania, a nawet warczenia w różnych sytuacjach. Fajnie, że na końcu książki została zawarta literatura cytowana i dodatkowa, dla tych, którzy chcieliby poszerzyć swoją wiedzę oraz słowniczek ważnych pojęć z zakresu fonetyki, a także różne pomocnicze tabele.

„Sekretny język kotów” Susanne Schötz
„Sekretny język kotów” jest bardzo ciekawym poradnikiem dla tych, którzy kochają koty (czyli dla mnie), chcieliby zaadoptować kota, a mało o nich wiedzą lub po prostu dla tych, którzy ciekawi są kociego języka. Jak dla mnie był to bardzo interesujący i przyjemny poradnik, z którym miło spędziłam czas. Tak więc, jeśli jesteście kociarzami, to jest to dla Was obowiązkowa książka!

„Smak dojrzałych jabłek” Karolina Wilczyńska

Lubicie jesień? Ja nie ukrywam, że ta pora roku nie należy do moich ulubionych, jednak za sprawą niektórych książek stwierdzam, że polubieni...