„Kiciusie, koty, sierściuchy” Tomasz Betcher, Karolina Głogowska, Magdalena Kruszewska, S.J. Lorenc ...

Lubicie sięgać po opowiadania? Ja nieszczególnie, dlatego musi w nich być coś, co mocno przyciągnie mnie i zachęci do przeczytania, abym zdecydowała się po nie sięgnąć. W zbiorze opowiadań „Kiciusie, koty, sierściuchy”, będącym pracą zbiorową jedenastu autorów, były to oczywiście nic innego jak koty! Tak więc, jeśli ciekawi Was ta książka, to zapraszam na recenzję.





„Kiciusie, koty, sierściuchy” 
Książka ta zawiera jedenaście opowiadań. Każde z nich opisuje ciekawe historie z udziałem kotów. W niektórych są one przedstawione jako urocze kiciusie, a w innych jako demoniczne wcielenie. Czasami w opisanych historiach przynoszą pecha, a czasami szczęście. Każda z tych jedenastu opowieści jest inna, zobaczcie sami!

1. „Nieszczęścia chodzą trójkami” Tomasz Betcher. W tym opowiadaniu wszystko wskazuje na to, że czarny kot przynosi nieszczęście.

2. „Kot wiedźmy” Karolina Głogowska. Historia ta przypominała mi baśń, w której dobro zawsze zwycięża, zło zostaje ukarane, a pojawienie się kota zwiastuje problemy.

3. „Księżniczka w butach” Magdalena Kruszewska. W opowieści tej jedynym kotem był coach kariery i biznesu Julian Kot.

4. „Poltergeist” S.J. Lorenc. Jest to opowieść napisana z perspektywy kota Mishy, przygarniętego przez pana Pawła.

5. „Electro Maestro & Melody” Ewa Małecki. Historia ta opisuje ciekawą przygodę znanego didżeja, w której pojawiła się słodka kotka Melody.

6. „Raz, dwa, trzy” Katarzyna Berenika Miszczuk. Opowiadanie to jest w słowiańskim klimacie, w którym występuje tajemniczy rudy kot.

7. „Strażnik dusz” Joan Neumann. Historia opisana oczami kota, którą dokładnie podsumowuje pierwsze zdanie: „Z ludźmi zawsze są problemy, nawet gdy są martwi!”

8.„Pso(ko)tek Aga Sana. Przyjemna opowieść dla tych, którzy nie tylko lubią kotki, ale i też pieski.

9. „Rudzik” Wojciech Wojnicz. Piękna wzruszająca historia dla fanów opowieści z wątkiem historycznym i oczywiście kotów.

10. „Lepki” Marek Zychla. Opowieść, w której występuje pewien kot, któremu niestraszne były osiedlowe zbiry, z którymi lepiej nie zadzierać...

11. „Gorzki gigant Racucha” Izabela Żukowska. Opisuje przygody Pani X poszukującej rudego kota, który jej uciekł.



„Kiciusie, koty, sierściuchy” 
Niektóre z tych opowieści spodobały mi się bardziej, niektóre mniej, ale każda z nich była dla mnie fajnym umilaczem czasu. Postanowiłam przybliżyć Wam dwie opowieści, które najmocniej mi się spodobały i najbardziej zapadły w mojej pamięci. Są to „Nieszczęścia chodzą trójkami” i „Rudzik”.

„Nieszczęścia chodzą trójkami” była dla mnie bardzo ciekawą opowieścią. Opisywała historię Karoliny, którą w ostatnim czasie spotykały same problemy. Z początku może się wydawać, że wszystkie nieszczęścia, które spotykają Karolinę, są spowodowane pojawieniem się w jej życiu czarnego kota Ramzesa. Jednak tak naprawdę okazuje się, że jest on wielkim bohaterem i wiernym przyjacielem swojej pani, który uratował jej życie i w trochę dość drastyczny sposób uwolnił od toksycznego męża. Bardzo spodobało mi się to, opowiadanie, a szczególnie lojalność i wierność kota Ramzesa względem swojej pani.

„Rudzik” było to dla mnie piękne i wzruszające opowiadanie o przebaczaniu i o miłości rodzicielskiej. Anna przez wiele lat była skłócona ze swoim ojcem, jednak zawsze mogła liczyć na jego ciche wsparcie, o którym nie wiedziała. Niestety wszystko zrozumiała dopiero po jego śmierci. W tej opowieści istotną rolę odegrał różaniec, który Anna otrzymała od ojca i związana z nim opowieść historyczna. Był w tej opowieści także kotek Rudzik, który przez wiele lat był kotem Anny, jednak nie widział jej przez długi czas, mimo to oboje nie mogli o sobie zapomnieć. Bardzo spodobało mi się to wzruszające opowiadanie opisujące relacje Anny z jej ojcem, a także wzajemna miłość kota do swojej pani, która nie minęła pomimo wielu lat rozłąki. 

„Kiciusie, koty, sierściuchy” 
„Kiciusie, koty, siersciuchy” jest fajnym zbiorem opowiadań, który przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi kotów. Bardzo miło spędziłam czas z tą książką, niektóre opowiadania były według mnie naprawdę piękne, a niektóre były miłym umilaczem czasu, o którym szybko zapomnę. Myślę, że jeśli lubicie koty lub po prostu potrzebujecie lekkiej niezobowiązującej lektury składającej się z jedenastu ciekawych opowiadań, to ta książka będzie dla Was w sam raz.

„Kiciusie, koty, sierściuchy” 


„Dziedzictwo” Kaja Owczarczyk

Czy interesują Was książki, w których występuje trauma międzypokoleniowa? Według mnie jest to trudny, ale i też ciekawy temat. W książce „Dziedzictwo” Kai Owczarczyk trauma ta miała swój początek już w czasach wojennych i ciągnęła się z pokolenia na pokolenie... Jeśli ciekawi Was ta historia, to zapraszam na recenzję. 


 „Dziedzictwo” Kaja Owczarczyk
Rok 1938. Żyjąca wtedy w Warszawie Zofia jest panienką z dobrego domu. Rozpoczyna naukę śpiewu oraz marzy o karierze, jednak kiedy poznaje młodą żydówkę Rachelę, wszystko się zmienia. Zofia jest nią zafascynowana i z czasem Rachela staje się jej bardzo bliska. Sytuacja zmusza dziewczynę do tego, aby zmierzyć się z prawdą o sobie. Nagle wybucha wojna, podczas której Zofia angażuje się w działania konspiracyjne. Czy po wielu latach zdoła wypowiedzieć swoje cierpienie, które gromadziło się w niej latami?

Rok 1993. Ida, wnuczka Zofii, jest pełną zapału psychiatrą, która przyjeżdża do Sztutowa, aby opiekować się chorą babcią. Jednocześnie próbuje pogodzić swój wyjazd z pracą i próbami ratowania swojego małżeństwa. Czy niepokojące dolegliwości, które odczuwa, poprowadzą ją do odkrycia idei traumy międzypokoleniowej? Jakie rodzinne sekrety zostawiły swój ślad na jej psychice? 

 „Dziedzictwo” Kaja Owczarczyk
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Są w niej dwie płaszczyzny czasowe, czyli czasy wojenne i powojenne, które poznajemy z opowieści Zofii i czasy bardziej współczesne, czyli 1993 rok, w którym Ida próbuje odkryć źródło swojej traumy. Obie płaszczyzny czasowe były dla mnie tak samo ciekawe. Dzięki opowieści Zofii poznajmy nie tylko ciężkie czasy wojenne, ale i ból nieszczęśliwej miłości, związku bez miłości i macierzyństwa pozbawionego głębszych uczuć. Z kolei Ida, mimo że była psychiatrą, nie miała szczęśliwego życia prywatnego, ani dobrych relacji z matką, dlatego, aby zrozumieć siebie oraz swój problem, który ją blokował w osiągnięciu szczęścia, musiała zmierzyć się z tym, co przeżyła Zofia w przeszłości. Na przykładzie Idy można zobaczyć to, jaki ślad na psychice potrafią odcisnąć nieprzepracowane straty. Czytając tę książkę, można też zobaczyć, jak trudna do zdiagnozowania bywa trauma międzypokoleniowa, która niestety dotyka tak naprawdę wiele osób. 

 „Dziedzictwo” Kaja Owczarczyk
„Dziedzictwo” jest ciekawą powieścią, w której przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Na przykładzie jej bohaterek można przybliżać sobie zagadnienie transgeneracyjnej traumy, która bywa wielkim problemem utrudniającym życie, dlatego myślę, że warto poznać tę książkę. Polecam ją miłośnikom wojennych historii, powieści pełnych tajemnic z przeszłości i wszystkim tym, którzy, tak jak Idą, próbują zrozumieć siebie. Czas z tą książką z pewnością nie będzie stracony.



„Prawdziwe życzenie” Mai Mochizuki

Jakie jest Wasze prawdziwe życzenie? Myślę, że wiele osób tego nie wie, bo po przeczytaniu książki „Prawdziwe życzenie” Mai Mochizuki, stwierdzam, że wbrew pozorom nie jest to łatwe pytanie. Ta książka jest drugą częścią cyklu „Kawiarnia pod pełnym księżycem”, do jej przeczytania zachęciło mnie to, że występują w niej koty, które z pomocą swojej wiedzy astrologicznej pomagają w odkryciu największych pragnień. Tak więc, jeśli jesteście ciekawi więcej na temat tej książki, to zapraszam na recenzję!


 „Prawdziwe życzenie” Mai Mochizuki
Satomi, Koyuki i Junko nie są w pełni szczęśliwe. Pewnego razu niespodziewanie trafiają do wyjątkowej kawiarni, która jest na kółkach. W środku gościom serwuje się przepyszne przekąski i napoje, które są indywidualnie dopasowane. Ma to na celu pomóc w rozumieniu siebie, a także osiągnąć szczęście, spokój i zadowolenie z życia. Czy Satomi, która jest rozdarta między małżeństwem a pracą, zrozumie czego tak, naprawdę pragnie? Czy Koyuki nadal będzie odgrywać rolę grzecznej dziewczynki? Czy Junko wybaczy swojemu despotycznemu ojcu?

 „Prawdziwe życzenie” Mai Mochizuki
Książka ta ma małą objętość i dzieli na kilka rozdziałów. Jest ona głównie zaliczana do gatunku literatury pięknej i według mnie, pomimo swojej małej objętości, ma bardzo bogatą treść. Posiada ona elementy fantastyki i choć nie jestem fanką tęgo gatunku literackiego, w tej książce fantastyka nie przeszkadzała mi. Dodawała ona magii zawartym w niej historiom, które opisywały problemy, z którymi musiały zmierzyć się bohaterki poszczególnych opowieści. W tych opowieściach autorka wykazała się dużą wiedzą o astrologii, która świetnie była wpleciona w każdą opowieść. Tajemnicza kawiarnia na kółkach, która serwowała smacznie opisane dania, też według mnie była świetnym pomysłem i sama chciałabym takie miejsce odwiedzić, nie tylko ze względu na opisane pyszności (choć jestem bardzo ciekawa, jakie indywidualne danie podałyby mi obsługujące mnie koty), ale i ze względu na doradztwo oparte na astrologii i pomoc w odnalezieniu tego, czego tak naprawdę pragnę. Tak więc bardzo spodobała mi się ta opowieść, nie tylko dlatego, że koty, które uwielbiam, odgrywają w niej znaczącą rolę. Jest to mądra książka, która potrafi zaciekawić, wzruszyć i inaczej spojrzeć na otaczające nas problemy. 

 „Prawdziwe życzenie” Mai Mochizuki
„Prawdziwe życzenie” jest krótką piękną refleksyjną powieścią, która zostanie ze mną na długo. Polecam ją wszystkim lubiącym koty, fantastykę, literaturę piękną i azjatycką oraz tym, którzy interesują się astrologią. Myślę, że jest to idealna lektura na ten świąteczny czas pełen refleksji. Może akurat dzięki tej książce uświadomicie sobie to, co jest Waszym największym prawdziwym życzeniem, którego spełnienie pomoże Wam odnaleźć szczęście i spokój.

„Cud magicznej nocy” Krystyna Mirek

Co najbardziej zachęca Was do przeczytania świątecznych książek? Pamiętam, jak rok temu wstawiłam recenzję powieści świątecznej i zadałam podobne pytanie. Moja odpowiedź nie zmieniła się od tamtego czasu, ale przypomnę ją: są to słodkie kotki na okładce, dlatego, kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź książki „Cud magicznej nocy” Krystyny Mirek, wiedziałam, że przeczytam tę książkę w tym okresie świątecznym. W końcu się to udało, tak więc teraz zapraszam na recenzję.


 „Cud magicznej nocy” Krystyna Mirek
Sara jest wulkanem energii, uwielbia Boże Narodzenie, jednak wszystko wskazuje na to, że w tym roku spędzi je sama. Z tego właśnie powodu godzi się na to, aby w święta dyżurować w schronisku dla kotów. Nagle Sara wpada na pomysł, aby znaleźć kotom tymczasowy dom na czas świąt. Jak zakończy się ten pomysł? Czy okaże się on katastrofą, czy może cudem? 

 „Cud magicznej nocy” Krystyna Mirek
Feliks jest introwertykiem, który ma swoje specyficzne plany na spędzenie świąt. Zamierza w tym czasie nie wychodzić z domu, ani nie rozmawiać z nikim. Jak pomysł Sary wpłynie na jego świąteczny plan i co wyniknie z tego spotkania? Czy na pewno spędzi te święta samotnie? 

 „Cud magicznej nocy” Krystyna Mirek
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, rozdziały są krótkie i czyta się ją błyskawicznie. Jest to piękna powieść na zewnątrz, jak i wewnątrz. Za sprawą pomysłu Sary dużo się w niej dzieje. Jest wiele zaskakujących sytuacji, śmiechu, chaosu i wzruszeń. Są też oczywiście wątki miłosne, skomplikowane relacje rodzinne i międzyludzkie. Na przykładzie tej historii fajnie został opisany tytułowy cud magicznej nocy, który zadział się za sprawą tych pięknych i słodkich stworzeń, czyli kotków. Ich pojawienie się w kilku domach wywróciło życie ich mieszkańców do góry nogami w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Z tego właśnie powodu ta historia przypominała trochę książkę „Zaleca się kota” Sho Ishida, w której koty też okazały się rozwiązaniem wielu życiowych problemów. Tej pięknej historii towarzyszył oczywiście klimat świąt Bożego Narodzenia, dzięki czemu za sprawą tej książki można poczuć magię świąt. 

 „Cud magicznej nocy” Krystyna Mirek
„Cud magicznej nocy” jest piękną powieścią świąteczną idealną na ten świąteczny czas. Gwarantuję to, że przypadnie ona do gustu wszystkim miłośnikom zwierząt, szczególnie kotów, bo opisuje ona naprawdę piękną historię z udziałem tych zwierząt. Ja bardzo miło spędziłam czas z tą książką i ze względu na koty, była ona dla mnie najpiękniejszą świąteczną powieścią przeczytaną przeze mnie w tym roku.

 „Cud magicznej nocy” Krystyna Mirek


Razem z moim kotem Maćkiem życzymy wszystkim zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia!

„Zapomniana kukiełka” Ewa Sobieniewska

Znacie sagę wileńską Ewy Sobieniewskiej? Ja właśnie poznałam jej kolejną najnowszą część, czyli „Zapomnianą kukiełkę”. Za sprawą tej książki po raz kolejny poznałam ciekawą wielopokoleniową historię, której akcja rozgrywa się z osiemnastym i dziewiętnastym wieku. Tak więc, jeśli Was ciekawi ta historia, to zapraszam na recenzję!



„Zapomniana kukiełka” Ewa Sobieniewska
Jest rok 1745. Żyjąca w tamtych czasach magnacka córka Franciszka zostaje osierocona. Jednak dostaje ona szansę na nową rodzinę, a także lepsze życie. Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za momenty złudnego szczęścia?

Żyjąca w latach 1772 Cecylia jest zmuszona spełnić wolę swojego ojca. Przed jakim dylematem postawi ją los po latach? Jak wiele poświęci dla trudnej i niedoskonałej miłości?

Kiedy mija prawie sto lat i nadchodzi rok 1870, Ksymena zakochuje się w swoim dalekim kuzynie, który jest dziedzicem wielkiego majątku. Co wyniknie z ich znajomości i z jakimi konsekwencjami przyjdzie jej się zmierzyć?

„Zapomniana kukiełka” Ewa Sobieniewska
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Opisuje ona wielopokoleniową historię, której akcja dzieje się w ciągu ponad sto lat. Są dwie płaszczyzny czasowe, czyli akcja rozpoczyna się w 1870 roku i w międzyczasie cofamy się do 1745 roku, który z czasem przeskakuje na 1772 rok. Z początku, czytając tę książkę, musiałam wspomagać się skomplikowanym drzewem genealogicznym, zamieszczonym na końcu, które przedstawia dwa rody. Dopiero po przeczytaniu tej książki zdołałam je tak do końca poznać i zrozumieć jego sens. Kto czytał poprzednią część, ten zapewne pamięta Dominika Łempickiego urodzonego w 1831 roku. W tej części miał on już 40 lat i rywalizowały o niego dwie nienawidzące się kuzynki. Bardzo mnie ciekawił ten wątek, był on zaskakujący i pełen zwrotów akcji. Ogólnie w tej powieści dużo się dzieje, bardzo dokładnie zostały opisane aranżowane małżeństwa, do których dochodziło w tamtych czasach. Czasami były one nieszczęśliwe, a czasami miłość przychodziła z czasem. W takich małżeństwach często dochodziło do zdrad, czasami jawnych, czasami nie. Niekiedy miłość była w stanie przetrwać wszystko, a czasami kończyła się tragicznie. W tym wszystkim nie zabrakło też zakazanych uczuć, w których było pełno namiętności. Co niektórzy mogli wyjść za mąż z miłości, jednak działo się inaczej przez popełnione błędy i usłyszenie przypadkowych słów wyrwanych z kontekstu, które poprowadziły do impulsywnych działań. Oprócz skomplikowanych relacji małżeńskich i miłosnych, w tej książce było wiele rodzinnych sekretów i tajemnic z przeszłości, o których nie wszyscy musieli wiedzieć, bo czasami niektóre rzeczy lepiej zachować dla siebie... Zakończenie tej całej historii było dla mnie zaskakujące i jednocześnie szczęśliwe. Na koniec dodam jeszcze, że aktorka bardzo dokładnie i obrazowo opisała dawne czasy, które były tłem całej tej skomplikowanej historii.

„Zapomniana kukiełka” Ewa Sobieniewska
„Zapomniana kukiełka” jest kolejną bardzo ciekawą wielopokoleniową powieścią historyczną należącej do sagi wileńskiej, żałuję, że nie poznałam poprzedniej jej części. Książka ta świetnie opisuje skomplikowane relacje miłosne, które miały miejsce w dawnych czasach oraz tajemnice z przeszłości, które nie zawsze wychodziły na jaw. Tak więc, jeśli lubicie wielopokoleniowe romanse historyczne, to ta książka z pewnością przypadnie wam do gustu. Bardzo polecam wszystkie części należące do tej sagi, nawet te, których nie czytałam, bo po poznaniu pióra autorki tej książki, jestem pewna, że również są warte przeczytania tak jak ta „Zapomniana kukiełka”.

„Ocalony” Maria Tuszyńska

Znacie serię „Obce gniazda” Marii Tuszyńskiej? Jej pierwszy tom „Porzucony” opisywał losy pewnego porzuconego chłopca, którego nikt nie chciał i którym pomiatano. Drugi tom, czyli „Ocalony”, który miałam okazję niedawno przeczytać, opisuje jego dorosłe życie. Jeśli ciekawią Was jego dalsze losy, to zapraszam na recenzję.




„Ocalony” Maria Tuszyńska 
Maks, jako dorosły mężczyzna ma sobą sieroce dzieciństwo oraz wiele lat upokorzeń. Mimo to próbuje jakoś ułożyć sobie życie, zamieszkując z odnalezioną po latach matką i ojczymem. Niestety nie zaznaje rodzinnego ciepła, więc postanawia uciec. Znajduje w innej miejscowości pracę na kolei, następnie odbywa służbę wojskową i zmuszony jest zmierzyć z powojennym chaosem. Przez długi czas Maks cięgle szuka dla siebie miejsca i przez cały czas myśli o Hani. Czy odnajdzie ją w końcu? Czy uda mu się zbudować dom, którego nikt nie rozbije?

„Ocalony” Maria Tuszyńska 
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Dzieli się ona na rozdziały, każdy z nich zatytułowany jest nazwą miejscowości, w której Maks postanowił zamieszkać. W tej części, jak i poprzedniej, autorka dokładnie i obrazowo opisuje powojenne czasy, w których panowała bieda, głód i walka o przetrwanie. Dzięki tej powieści można się przenieść w wyobraźni do lat czterdziestych i pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Dokładnie również został opisany problem alkoholizmu oraz to, jak odbił się na rodzinie uzależnionych. Ciekawą postacią dla mnie był główny bohater Maks, który w dzieciństwie, jak i w dorosłości nie miał łatwego życia. Ciężka przeszłość ukształtowała jego charakter, dlatego nie był on idealnym człowiekiem, jednak mimo krzywd, które go ciągle spotykały, nie tracił nadziei i według mnie mimo wszystko był dobrym człowiekiem. Ogólnie była to dla mnie bardzo interesujące powieść, a jej końcówka trzymała w napięciu i była pełna wzruszeń.

„Ocalony” Maria Tuszyńska 
Ocalony” jest bardzo interesującą powieścią z historią w tle opisującą czasy powojenne. Jest ona też bardzo poruszająca i obrazowo przedstawia ciężkie czasy, które miały miejsce wiele lat temu. Bardzo polecam Wam tę historię, z pewnością Was mocno zainteresuje, jednak najpierw radzę Wam poznać pierwszą część, abyście lepiej poznali losy głównego bohatera i żebyście byli dla niego bardziej wyrozumiali czytając tę część.

„Ocalony” Maria Tuszyńska 


„Ocalenie” Agnieszka Lis

Czy w tym przedświątecznym okresie sięgacie po lekkie powieści, czy Święta nie mają wpływu na Wasze wybory czytelnicze? Ja staram się czytać te przyjemne, najczęściej świąteczne powieści, jednak moja miłość do książek z historią w tle spowodowała, że zdecydowałam się przeczytać „Ocalenie” Agnieszki Lis. Tak więc dzisiaj zapraszam Was recenzję tej wojennej powieści.



„Ocalenie” Agnieszka Lis
Ewa jako dwulatka trafia do sierocińca, którego dyrektorką jest Wanda otaczająca wszystkie dzieci troskliwą opieką, jednak największą miłością obdarza Ewę. Kiedy wybucha wojna, Wanda i jej prawa ręka kucharka Anna, robią wszystko, aby dzieci jak najmniej cierpiały. Niestety, wraz z nagłym aresztowaniem Wandy wszystko się zmienia... W tej sytuacji dorastająca Ewa pomaga, jak potrafi. Dla dobra dzieci ryzykuje, naraża się poprzez kradzież na Targowisku lub zanoszenie konspiracyjnych dokumentów. Do czego dopuszczą się opiekunki sierocińca, aby chronić dzieci? Jak uda im się przetrwać te ciężkie czasy wojenne?

„Ocalenie” Agnieszka Lis
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Mam już za sobą wiele wojennych powieści, jednak o losach sierocińca w tych okropnych czasach, miałam okazję przeczytać pierwszy raz. Ciężko czytało mi to, że pomimo starań opiekunek sierocińca, małe bezbronne dzieci i tak odczuły skutki wojny. Mimo to, myślę, że Wanda, Anna i Ewa i tak wykazały się wielką odwagą i poświęceniem, żeby te skutki były jak najmniejsze. Była to dla mnie bardzo poruszająca książka, która drastycznie opisuje sytuację w kraju w czasie wojny. Interesujące dla mnie było to, że czytając na końcu książki podziękowania autorki, dowiedziałam się, że losy Ewy, która trafiła do sierocińca, zostały zainspirowane losami prawdziwej dziewczynki urodzonej w więzieniu przed wojną. Jej matka chciała dla niej lepiej, dlatego wybrała mniejsze zło i oddała ją do sierocińca. Niestety, kiedy wybuchła wojna wszystkie inne problemy życiowe spadły na dalszy plan.

„Ocalenie” Agnieszka Lis
„Ocalenie” jest poruszającą powieścią z historią w tle, która potrafi zaciekawić. Książka ta obrazowo opisuje czasy wojenne, tak więc myślę, że zainteresuje każdego miłośnika powieści historycznych z okresu drugiej wojny światowej. Przeczytałam ją z dużym zainteresowaniem, jednak nie jest to łatwa ani wesoła książka, ale z pewnością warta przeczytania, którą bardzo polecam.

„Kiciusie, koty, sierściuchy” Tomasz Betcher, Karolina Głogowska, Magdalena Kruszewska, S.J. Lorenc ...

Lubicie sięgać po opowiadania? Ja nieszczególnie, dlatego musi w nich być coś, co mocno przyciągnie mnie i zachęci do przeczytania, abym zde...